
Legendy Kujawskie-Jak franciszkanie z Inowrocławia złe duchy przepędzali #3
Było to w roku 1745. Pewnego dnia, wracało dwóch franciszkanów: o. Tadeusz Szcześniakowski i o. Romuald Kopytkowski z kwesty po województwie inowrocławskim drogą bydgoską ku Inowrocławiowi. Przed karczmą Śmiernia, niedaleko dzisiejszego Sławęcinka, usłyszeli nagle tętent tysięcy koni. Pomyśleli sobie, że to oddział dragonów1 polskich cwałuje i pędzi szalonym galopem ku miastu. Przerażeni zeskoczyli z drogi i schronili się do rowu przepływającej strugi Śmierni, aby przejazd konnicy odczekać. Ale o dziwo! Wychylają swoje głowy, patrzą i widzą, jak od strony Jaksic mały rubaszny2 chłopczyk w czerwonym ubraniu pędzi co tchu ku miastu. Gdy chłopiec obok nich przebiegał, ujrzeli zamiast nóg – kopytka, a spod
sukni wychodził ogonek krowi. Przestraszeni tym widmem żegnali się parokrotnie i modlili. W dali zaś było słychać znów tętent kopyt końskich.
Gdy się potem u warty przy bramie Bydgoskiej o chłopca czerwonego pytali, odpowiedziano zakonnikom, że niedawno przebiegł wielki czarny pies bramę miejską. Spostrzeżenie swoje podali zakonnicy zakonnemu kronikarzowi do wiadomości.
SKRYTKA:
Koordynaty +/- 5m. Weź ołówek.
Powodzenia :-)
..SOON..
Coordinates + / - 5m. Take a pencil.
Good luck :-)
