Las Rakowiecki
Jest to las komunalny, tzn. w zarządzie Urzędu Miejskiego Wrocławia. Położony jest na prawym brzegu rzeki Oława, a na lewym brzegu rzeki Odry. Na drzewostan lasu składają się przede wszystkim klon, a jako gatunki domieszkowe występują: brzoza, topola, jesion, w podszyciu nieliczny: dziki bez, głóg, kalina koralowa.
W latach 40-tych na tym terenie była łąka, las posadzono dopiero po wojnie w 1965 r. Do lasku można dojść od ul. Rakowieckiej lub przez Kładkę Siedlecką od osiedla Wilczy Kąt. Idąc wzdłuż ścieżki prowadzącej od Kładki do ul. Międzyrzeckiej, można dostrzec szereg pewnych tajemniczych ruin.
Nie jest to zwyczajny las, bowiem w czasie Festung Breslau znajdowały się tu stanowiska dział przeciwlotniczych. Są to jedyne pozostałości z 14 podobnych obiektów, które rozlokowane były dookoła miasta. W czasie oblężenia stacjonowała tutaj bateria artylerii przeciwlotniczej Heimat-Flak-Batterie 266./VIII. Na podstawie zachowanych resztek stanowisk wynika, że założenie składało się z sześciu dział 2 cm, sześciu obmurowanych stanowisk dział 8,8 cm oraz baraków dla obsługi. Niewiele wiadomo o obsadzie baterii, mogła to być jednostka polowa Luftwaffe, odpowiednio przeszkolone oddziały RAD-u czy batalion Volkssturmu.
Jak każde miejsce związane z II wojną posiada swoje tajemnice i legendy. Jedną z nich są znalezione w lesie kości ludzkie. Według niepotwierdzonej hipotezy są to kości żołnierzy (z obsługi dział?) rozstrzelanych przez czerwonoarmistów. Jeszcze inna opowieść głosi, że przy budowie baterii pracowali robotnicy przymusowi z pobliskiego obozu pracy na Rakowcu, na których dokonano masowej egzekucji. Ich mogiły znajdują się rzekomo koło Kładki Siedleckiej przy rzece Oławie...
Teren lasku od dawna jest licznie odwiedzany przez wszelkiej maści poszukiwaczy skarbów. Na pewno sprzyja temu fakt, że zwożono tu poniemieckie śmieci z czasów powojennych, kiedy odgruzowywano miasto. Wciąż można tu znaleźć resztki starej porcelany, buteleczki, guziki, monety itp. Od wojny las jest nielegalnym wysypiskiem wszelakich śmieci. Chodząc po lesie, co krok natykam się na mnóstwo rozrytych dołów - ślady "działalności" eksploratorów. Generalnie jest to miejsce dzikie i dość odludne, można śmiało polecić je wszystkim lubiącym klimat poniemieckich ruin oraz chcącym wygrzebać jakąś "pamiątkę".
Źródła: Wikipedia, Blog "Tropem zapomnianych miejsc"
Zachęcam do odwiedzenia tego miejsca, przyjrzenia się rosnącym tu drzewom i poczucia klimatu. Zwieńczeniem tej wyprawy może być wspinaczka na drzewo w celu znalezienia geoskrytki, wpisanie się do logbooka oraz wymiana przedmiotów podróżnych.
UWAGA! Jest to skrzynka T5 - zdobycie jej wymaga wspinaczki z użyciem specjalistycznego sprzętu. Wspinasz się na własną odpowiedzialność! Dołączam zdjęcie-spojler z sugerowanym stanowiskiem do podjęcia geokesza. Jeżeli jesteś zielony w temacie wspinaczki, a chciałbyś spróbować swoich sił - zapraszam do kontaktu :)
Mam świadomość, że okolica nie należy do najczystszych, ale każdy z nas może to odmienić w małych gestach. Zachęcam zabrania worka na śmieci i posprzątania spotkanych śmieci. Jeśli nie masz swojego worka, weź jeden ze skrytki.
Na start w skrzyce: logbook w strunówce, ołówek, ceftyfikaty dla pierwszych trzech znalazców, worki na śmieci, pochłaniacz wilgoci, GeoKrety.