SMOK Ta przerażająca istota pojawiała się w wielu podaniach i legendach niemal na całym świecie, prawie zawsze jako symbol zła i zniszczenia. Smoki przypominały nieco olbrzymie jaszczury, przy czym w przeciwieństwie do innych gadów mogły mieć kilka najeżonych kłami głów, wielkie błoniaste skrzydła i ognisty oddech. Niezwykle trudne do pokonania w walce wręcz potwory potrfaily w pojedynkę terroryzować całe królestwa. Wymuszały na ludziach regularne daniny: każdy oddawał to, co miał najcenniejszego. Wieśniacy przyprowadzali bydło, kupcy przynosili złoto, zaś arystokracja oddawała dziewice – przy czym smok nigdy się nie nasycał i łaknął coraz większych ofiar. Kraj biedniał, wsie i miasta się wyludniały, a dziewicę trudniej było spotkać niż perłowego jednorożca. Całe szczęście, zawsze w okolicy prędzej czy później znajdował się śmiałek, który – czy to zręcznie kierowanym orężem, czy sprytnym sposobem – uśmiercał gada i zyskiwał wieczną chwałę oraz zgromadzone przez potwora skarby. Smok wawelski pozostaje oczywiście najbardziej znanym polskim przedstawicielem swojego gatunku. W prasłowiańskich czasach zamieszkiwał on jamę wydrążoną w wawelskim wzgórzu. Pierwszy zapis o bestii i legendzie z nią związanej sporządził w XII wieku mistrz Wincenty Kadłubek i była to pierwotna wersja znanej do dziś historii dzielnego Szewczyka Dratewki. On to, przypomnijmy, podrzucił smokowi do zjedzenia barana wypchanego smołą i siarką, od których to substancji gadzinie zaczęły płonąć wnętrzności. Aby ugasić palące pragnienie, bestia zaczęła łapczywie pić wodę z Wisły, co chyba nawet w przedindustrialnych czasach nie było specjalnie mądrym pomysłem. Dość powiedzieć, że gadzina nadęła się jak purchawka i ku uciesze mieszkańców grodu rozpadła się na tysiąc kawałków a Szewczyk stał się bogatym i sławnym człowiekiem. Do dziś smok wawelski pozostaje najbardziej chyba rozpoznawalnym znakiem Krakowa.
SKRYTKA to pojemnik zawierający logbook, ołówek i parę bibelotów.