Skip to content

Kanał Henrykowski Traditional Cache

Hidden : 5/17/2024
Difficulty:
1.5 out of 5
Terrain:
1.5 out of 5

Size: Size:   micro (micro)

Join now to view geocache location details. It's free!

Watch

How Geocaching Works

Please note Use of geocaching.com services is subject to the terms and conditions in our disclaimer.

Geocache Description:


Zebraliśmy się dzisiaj z Geniuchną na dalekie peryferia stolicy. Tak dalekie, że szwagier Piekutoszczak kolejką tu do Jabłonny po słoninę i rąbankę we wojnę przyjeżdżał. Kolejka to rzecz starożytna, więc po tym jak nam magistrat ją miłościwie rozebrał, pozostał nam tylko tramwaj i autobus. 

Wyprawa daleka, więc moja ślubna postanowiła nam gar bigosu i schaboszczaki na drogę zapakować. Ledwo jej ze szwagrem wytłumaczyliśmy, że tramwaj będzie z przesiadką, a nie trzy dni PKS i wołami do przystanku. I dopiero obietnica, że wrócimy nazad tego samego dnia ją udobruchała i skończyło się na kanapkach oraz termosie z herbatą. 

Już na Ratuszowej w tramwaju zaczęła mnie tu nagabywać, czy aby kanapki nie zjem, bo to nie wiadomo, czy dziś dojedziemy, albo się zepsują. I tak przez cały Golędzinów, aż w końcu zmęczona podróżą zmrużyła swe oczęta. A nie była to prosta sprawa, bo tramwaj się nam kiwał na lewo i na prawo, że choroby morskiej i dostać można. 

Na przesiadce na Żeraniu była mała awantura, bo kulinaria czekać już dalej nie mogły.

- Czekaj Geniuchna, to tak nie wypada. Zobacz, jakie to widoki, a ty mnie tu z garmażerką wyjeżdżasz. Miejże trochę obywatelskiego, detalicznie, szacunku, bo to miejsce, gdzie nasze cztery litery przez te ciepłe rury w domu grzeją. 

Tu me ślubne szczęście istotnie zapatrzyło się na kominy, gdy nadjechał autobus. Przejechawszy kanał Żerański, pojechaliśmy dalej drogą, co to jeszcze za cara wyznaczali, gdy Aleksy miał interes do naszego księcia Poniatoszczaka na partyjkę brydża wpaść do pałacu. I tak podziwialiśmy widoki, gdy za nami wywiązała się ciekawa rozmowa dwóch jegomości, co to widać za kołnierz już nie jedno wylali. 

- … a ja ci mówię, że nie masz racji. Kanał jest od Hendryka Bientala i już!

- Jak ci dam Hendryka, to na kanałowem skończysz, ty chomąciaku. Toż to królewski kanał jest tylko się nazywa tak dla niepoznaki.

- Jaki on królewski, jak on nasz. Heniek tu wodę z gorzelni spuszczał, że tylko zacier chlupał. Ryba piła, no nie słyszałeś?

- A ja ci mówię, że królewski. No bo ty było tak. Nasz nomen omen francuski kandydat, Henryk Wależy, taki dżender, jak to dziś w telewozorni pokazują, był z importu z unii. No bo u nas Piastów na tron nie starczyło, a i jakieś plany równości na Wiejskiej zrobili i nie było odpowiednio równych. I tak to starodawnym obyczajem króla nam obrali, tylko z dostawą. I on, ma się rozumiesz, młody chłopina musiał do zamorskiego kraju przybyć, listę podpisać. A sprawa była pilna, więc Henryka z łóżka wyrwali. Prawie w negliżu był, jakieś liche pończochy miał na sobie i szlafrok, nawet drugiego kolczyka nie zdążył w ucho ubrać.

I tak wsadzili go w jakiegoś ubera i powieźli go tą drogą, co to teraz jedziemy. I rozumiesz, on nie bardzo gadał po naszemu, a nasz złotówa też nie, bo to jakiś repatriant gdzieś zza Buga był, tylko taki ciemniejszy jakby. No i tak jadą, a tu nagle stoją. No bo koło się urwało na mostku, a tu kanał i ani PKSu, ani innego tramwaju.

Nasz król nie był z tych ostatnich, trunki jakoweś na drogę zabrał. Liche wino patykiem pisane, ale golnął sobie raz czy dwa. I tak już dobrze zmierzchało, a król z winem siedział na brzegu i popijał. Politycznie było już krucho, bo to wakat na stołku, kurier opłacony, a dostawy króla nie ma. To się nasze posły zebrały, zrzutka była w czapkie, i deputacje wysłali na poszukiwania kolejną furą. Walezjusz, trochę dla kurażu, a i dla rozgrzewki, cały zapas sikacza obalił, co to w podręcznym przywiózł. Woźnica gdzieś poszedł, bo zapasowego koła z oszczędności nie miał na pace, i tak nasz biedaczyna tak sam siedział, a puste flaszki ciskał do rowu. Gdy noc nastała w końcu pomoc dotarła, a temu wozakowi to potem, rozumiesz, komisję śledczą zrobili, że to niby Pegasusem miał jechać, a nie jakąś tam Izerą. Naszą zgubę uradowani poszukiwacze chwycili pod pachy i pociągnęli do fury, bo Nasza przyszła Wysokość za bardzo ku dołowi ciążył.

I tak to na pamiątkę tej okazji kanał ten henrykowskim nazwali, a tutejsi co roku siedząc na brzegu ciskają pustymi flaszkami, jak to dawniej bywało i nakazywał królewski obyczaj. A że to stary zwyczaj, to i nazwa Winnica do okolicy przylgnęła.

No a król nie był w ciemię bity i jak wytrzeźwiał, jak zobaczył swoją żonę na żywo, a nie ze zdjęcia do paszportu, to szybko nogi za pas wziął i do siebie wrócił. 

 

Tutaj Geniuchna zasłuchana w tenże wykład, opuściła torbę z kanapkami i termosem, bo się jej na łzy zebrało przy jej dobrym sercu. Szczęśliwie na pętlę Winnica dotarliśmy i wysiedliśmy z autobusu, a przed nami za barierką oczy pieścił widok kanału, jakby nie patrzeć, henrykowskiego.

Additional Hints (Decrypt)

fvrtnw gnz tqmvr xeóy avr fvrtn / ernpu jurer xvat pna'g ernpu

Decryption Key

A|B|C|D|E|F|G|H|I|J|K|L|M
-------------------------
N|O|P|Q|R|S|T|U|V|W|X|Y|Z

(letter above equals below, and vice versa)