Legenda Kujawska - Bosiu
Sławsku Wielkim mieszkał muzyk Bosiu, o którym ludzie powiadają, że miał spółkę z diabłem, który uczył go grania. Ponieważ był bardzo sławny, przez wiele lat wędrował z miejsca na miejscei utrzymywał się swą wspaniałą grą na skrzypcach.W końcu jednak żałował swego czynu i poszedłdo Markowic wyspowiadać się. Od tego czasu diabeł rozgniewałsię na niego i często słyszano, jak za nim wołał:
- Ruszaj do Markowic!
O tym Bosiu, który miał ankluza, opowiadano, że jego skrzypce dziwnym brzęczeniem informowały go, iż zostanie zaproszony na wesele. Kiedyś był u niego w izbie jego dobry przyjaciel, a skrzypce leżały w skrzyni. Nagle dobiegły z niej dźwięki skrzypiec. Zdawało się, że ktoś nieustannie szarpie za struny. Wówczas muzyk odszedł do skrzyni, zastukał w wiekoi powiedział:
- Wkrótce będzie robota - i skrzypce się uspokoiły. Po chwili wszedł jakiś nieznajomy i zaprosił muzyka na wesele. Kiedyś muzyk pokłócił się z ludźmi, ponieważ zamiast niego na następne wesele zaprosili innego grajka. Bardzo go to rozgniewało. Gdy ten grał, nasz muzyk wyszedł na pole, podszedł do domu weselnego i zajrzał do środka przez okno. Zobaczył wówczas, ze grajkowi skrzypce wypadły z ręki i roztrzaskały się na drobne kawałeczki. Jednak i on miał ankluza. Zebrał te kawałeczki, potrzymał nad ogniem i skrzypce znowu były gotowe, ale nie odzyskały już swojego poprzedniego dźwięku. Dlatego poproszono drugiego muzyka ze skrzypkami któremu ten pierwszy miał już tylko przygrywać. Jednak jego skrzypce wkrótce odzyskały swe tony i grały jeszcze piękniej niż poprzednio. Pewnego sobotniego wieczoru i całą noc miał grać Bosiu w Sukowach podczas zaręczyn. Rankiem w niedzielę z kilkoma znajomymi ruszył do domu. Po drodze wygrywał różne kawałki do tańca, chociaż właśnie był czas sumy. Ludzie, którzy spieszyli do kościoła, dziwili się temu, lecz on nie zwracał na nich uwagi. Nagle zobaczył idącego obok nieznajomego we fraku. Zrobiło mu się niesamowicie, ale podszedł do niego bliżej, by dokładniej go sobie obejrzeć. Wtedy ten podstawił mu nogę i Bosiu upadł jak długi. Była to końska noga z kopytem, a obcy był diabłem. Muzykant nie był w stanie podnieść się z ziemi i zawołał o pomoc. Natychmiast przybyli jego znajomi i stanęli przy nim bez słowa, gdyż nikogo poza nim nie zobaczyli, a on nie był przecież pijany. Zrozumieli jednak, że nie wszystko idzie tu właściwymi ścieżkami i powiedzieli mu, by się przeżegnał, ale Bosiu ze strachu zapomniał, jak się to robi i dlatego jeden z nich wziął jego rękę, by nad nim uczynić znak krzyża. Diabeł nie odstąpił jednak od swej ofiary. Wtedy koledzy wzięli go pod ramiona i zawlekli do domu, jednak ilekroć się obejrzał, zawsze widział stojącego za nim diabła. Dopiero, gdy spryskano go wodą święconą i opisano święconą kredą, diabeł zniknął. Bosiu już nigdy więcej nie zagrał podczas sumy. Opowiadają jeszcze o Bosiu, że otrzymane od diabła skrzypce, na których wygrywał swoje kawałki, były czarne. Za nie zapisał mu duszę. Gdy zbliżał się kres jego życia, szybko odsprzedał skrzypce swojemu bratu, który w ten sposób stał się bardzo popularnym i poszukiwanym muzykiem. Gdy przyszedł na Bosia czas śmierci, zamiast niego zmarł jego brat, ale za karę diabeł zesłał nań chorobę, która morzyła go przezosiem lat. W końcu dostał kołtuna.
Skrytka:
Pojemnik mikro. Koordynaty +/- 5m. Weź ołówek.
Powodzenia :-)
Mikro container. Coordinates + / - 5m. Take a pencil.
Good luck :-)
