Skip to content

Krzywy Sąd Traditional Cache

Hidden : 4/8/2014
Difficulty:
3.5 out of 5
Terrain:
3 out of 5

Size: Size:   small (small)

Join now to view geocache location details. It's free!

Watch

How Geocaching Works

Please note Use of geocaching.com services is subject to the terms and conditions in our disclaimer.

Geocache Description:


Legenda o „Krzywym Sądzie”

(tekst zaczerpnięty z http://www.aleksandrowice.net)

Na zachód od Krakowa usadowiła się rozległa, bogata wieś Morawica, której początki giną w niepamięci dziejów.  Ziemia tu żyzna i rodna, a kamienia dość, gdyż wśród pól i lasów sterczą - jak i wszędzie w okolicy- skałki – ostańce, szare i białawe, wapienne, porosłe mchem, a w szczelinach karłowatą brzozą i sosną. Pod ostańcami znajdują się jamy, jaskinie i groty, które dziś jeszcze dają schronienie leśnym zwierzętom, dawniej zaś były mieszkaniem ludzi. Zamek w Morawicy, ongiś piękny, wspaniały, wzniesiony przez możnych panów pieczętujących się herbem Topór, usytuowany na wzgórzu, popadł czasem w ruinę. Na jego gruzach zbudowano obszerny murowany kościół GC3JFXQ. W czasach gdy zamkiem władał komes Mateusz z możnego rodu Tęczyńskich,  był on potężną, niezdobytą warownią. Pewnego ranka  Mateusz, pan na Morawicy, polował w okolicznych lasach w otoczeniu przyjaciół, dworu i służby. W pościgu za zwierzem- żarłocznym rosomakiem- wysforował się przed wszystkich, a gdy zwierz dopadł lasu, Mateusz zeskoczył z konia, wodze rzucił w ręce przybocznego giermka, a sam z włócznią w ręku podążył w  gąszcz leśny. Zapamiętale piął się w górę, nie bacząc na przeszkody: powalone pnie, cierniste krzewy, śliskie omszałe głazy, ościste konary drzew. Pod szczytem góry rosomak skrył się w obszernej pieczarze. Rycerz wpadł za nim śmiało i zabił zwierza. Wychodząc, dojrzał w blaskach zachodzącego słońca, którego promień wpadł właśnie do mrocznej pieczary, że w głębi znajdują się okute żelazne drzwi, a w nich tkwi w zamku ogromnych rozmiarów klucz. Mateusz z niezmiernym trudem przekręcił klucz w zamku, a gdy drzwi ze zgrzytem ustąpiły,  w  oczy komesa uderzył blask tak silny, jak blask słońca- w pieczarze odkrył skarb- nieprzebrane stosy złota. Gdy tak stał olśniony widokiem, nagle blask złota przygasł, rycerz obejrzał się i zobaczył swego giermka, którego opiece powierzył konia... W sercu pana na Morawicy zrodził się gniew, obawa, podejrzliwość... Nie był już jedynym posiadaczem tajemnicy odkrytego skarbu...

W ponurym milczeniu schodził w dół, giermek niósł upolowanego rosomaka, a komes przemyśliwał, jak by się pozbyć niepotrzebnego świadka. Rychło znalazł pożądany argument. Rumak pański, pozostawiony bez opieki, zagłębił się w las i został rozdarty przez niedźwiedzia. Mateusz, udając rozpacz po stracie ulubionego konia, zwołał  bez zwłoki sąd, któremu sam przewodniczył. Próżno niektórzy przyjaciele komesa bronili giermka mówiąc, że porzucając konia, śpieszył przecież – wierny i oddany – na pomoc swemu panu. Stronniczy krzywy sąd wydał niesprawiedliwy wyrok. Młodemu giermkowi zawiązano oczy i strącono z wyniosłej skały. Komes pozbył się świadka, tajemnicę pieczary zachował tylko dla siebie. Po wykonaniu wyroku nie chciał dosiąść żadnego konia, udawał żal, chcąc zabić wyrzuty sumienia- stąpał szybko wracając do swego zamku. Wśród opadłych liści wczesnej, ciepłej jesieni nadeptał na żmiję. Rozbudzony gad uniósł się wysoko i ukąsił komesa pod kolanem. W dwa dni później pan zamku morawickiego, komes i rycerz Mateusz z możnego rodu Tęczyńskich, zmarł w gorączce. Na łożu śmierci toczył pianę jadowitą, zrywał się; ze ściśniętej gardzieli rzucał z trudem pojedyncze słowa. Sensu ich nikt nie mógł zrozumieć. Dopiero ksiądz kapelan zamkowy wyjaśnił, że komes, wyznaje głośno swe grzechy, żałuje swego postępku- krzywego sądu... wyjawia swe tajemnice i ...czyni nabożne fundacje... Po jego rychłej śmierci zamek opustoszał. Z każdym rokiem niszczało zamczysko, rozpadały się mury, zrywały się stropy rycerskich komnat. I taką ruinę oddali Tęczyńscy plebanowi. Na niej to wyrosły mury kościoła i przyległej do jego frontonu ogromnej plebanii, która powstała ze skrzydła zamku. Fundamenty plebanii wrastają w martwicę litej skały, mury są trzymetrowej grubości. Podobno przed kilkudziesięciu laty trzech śmiałych ludzi, przetrząsając okoliczne groty i pieczary, znalazło w jednej z nich ogromnej miary klucz, obrosły ze starości kamiennym kryształem. Wybuch wojny przerwał poszukiwania, rozrzucił tych ludzi po świecie, wszyscy zginęli. Skarbu do dziś  nie odkryto. A  wyniosłą, wapienną skałę, sterczącą wysoko nad wierzchołkami lasu- zwie tutejszy lud  „KRZYWYM SĄDEM”....

Additional Hints (No hints available.)