NIEDŹWIEDZIE SKAŁKI
wg Słownika geografii turystycznej Sudetów, jest to zgrupowanie 3 granitowych skał z żyłami aplitów na szczycie i wsch. zboczu Kopy na Pogórzu Karkonoskim. Kilkumetrowej wys. skałki wznoszą się na wysokości 640-655 m. Charakteryzują się zróżnicowanymi kształtami.
Ale tak naprawdę, to z Niedźwiedzimi Skałkami wiąże się pewna historia:

"Dawno, dawno temu, Karkonosz pędził sobie na boku wyskokowy miód pitny, znany w zaufanym towarzystwie jako Miodownik Karkonoski, nazywany też przez co niektórych Guciem - ponieważ po przesadzeniu z ilością, na drugi dzień leżało się jak truteń ;)
Jak nazwa wskazuje, do produkcji tego zacnego trunku potrzebny był Karkonoszowi miód. W związku z tym, założył w okolicy przesieckiej Kopy małą pasiekę.
Pewnego dnia przechadzając się po swoich włościach, postanowił sprawdzić czy w pasiece wszystko gra, czy pszczoły mają się dobrze itd. Na miejscu zastał opróżnione z miodu ule oraz śpiące w ich pobliżu 3 misie. Jak nie trudno się domyślić, Karkonosz całą sytuacją był jakby to ładniej nazwać - mocno zdegustowany, ponieważ zapasy Gucia już się kończyły, a miód który miał za klika dni zebrać, miał posłużyć do produkcji Półtoraka - miodu pitnego, który miał być przeznaczony na imprezę urodzinową Wołogóra, który władał okolicą Wołowej Góry powyżej Kowar.
Obudził śpiące misie i ostrzegł je, że jak jeszcze raz je złapie w pasiece, to sprawi, że zostaną na zawsze w tym miejscu ale miodu już nigdy nie skosztują. Misie przysięgały, obiecały że to był pierwszy i ostatni raz, że nie wiedzą co je podkusiło, bo zazwyczaj wolą skoczyć na sojowego shake do MacDonalda ;)
Minął jakiś czas...
Karkonosz zachodzi do swojej pasieki, mając w planach zebranie miodu na Czwórniaka, ponieważ po poprzedniej kradzieży, pszczoły nie miały zbyt dużo czasu na wyprodukowanie odpowiedniej jego ilości na Półtoraka, a impreza u Wołogóra już bliżej niż dalej.
Przez to co zobaczył na miejscu, to mu pociemniało w oczach, a ciśnienie skoczyło do 300!
Kilka uli było opróżnionych z miodu, a z pozostałych misie właśnie go wyjadały śmiejąc się do rozpuku :D
Jak Karkonosz nie wrzasnął!!! 
Misie jak tylko go usłyszały to rzuciły się do ucieczki w stronę szczytu Kopy. Karkonosz zakręcił w powietrzu swoim kosturem i wypowiedział zaklęcie.
Błysło, świsło i misie zamieniły się w skały. 
Karkonosz przez jakiś czas utrzymywał w tym miejscu pasiekę, ale ktoś sprzedał Policji i Urzędowi Skarbowemu informację o nielegalnej produkcji miodu pitnego w okolicy Przesieki, w związku z czym zmuszony był zwinąć działalność spirytualistyczną. 
A okoliczna ludność na pamiątkę cieszącego się sławą miodowego napitku, nazwała skałki w pobliżu miejsca po pasiece, Niedźwiedzimi.
Koniec.


O keszu:
Mały klipsiak zawierający certyfikaty dla pierwszych znalazców, logbook i pisadło oraz kilka fantów na wymianę.
GPS przy mierzeniu kordów ukrycia wskazywał dokładność 6m, więc jeśli będą problemy ze znalezieniem, możesz wspomóc się podpowiedzią oraz tym co widziałby kesz gdyby wyjrzał z dziury.
Po kesza nie trzeba wspinać się na skały!