Skip to content

Jeszcze jedna opowieść o rannym wstawaniu Multi-Cache

Hidden : 6/3/2016
Difficulty:
2 out of 5
Terrain:
1.5 out of 5

Size: Size:   micro (micro)

Join now to view geocache location details. It's free!

Watch

How Geocaching Works

Please note Use of geocaching.com services is subject to the terms and conditions in our disclaimer.

Geocache Description:


Geocaching Polska

 

PL Legenda Kujawska - Jeszcze jedna opowieść o rannym wstawaniu

PL Legenda Kujawska - Jeszcze jedna opowieść o rannym wstawaniu

Na ziemi kujawskiej, przy mieście Kruszwicy, w którym niegdyś królowie i książęta polscy mieszkali, rozlewa się wielkie jezioro, zwane Gopłem. Nad brzegami tego jeziora stała dawnymi czasy uboga, niska chatka, zielonym mchem okryta. W tej chatce mieszkała biedna, ale poczciwa kobieta. Mąż jej poległ, walcząc w obronie kraju przeciw Tatarom, którzy dawniej często mieczem i ogniem ziemię naszą pustoszyli. Bez opieki i pomocy została Dobrosława, bo takie było imię tej ubogiej wdowy, tylko mały synek Mieczysław jej pozostał, jedyna nadzieja i pociecha w strapieniu. I rzeczywiście, dziecię to było pociechą strapionej matki, bo zaledwie pięć lat ukończyło, to było już nad spodziewanie roztropnym, posłusznym i dobrym. Mały Mieczuś zważał na najmniejsze poruszenie kochanej matki, starał się ją rozweselić, kiedy była smutna, i nieprędzej zaprzestał swych usiłowań, dopóki się matka nie uśmiechnęła i nie przycisnęła do serca lubej dzieciny. Dobrosława też kochała nad życie małego syna, czuwała nad nim troskliwie, wpajając w jego młodziuchne serce zasady cnoty. I nie na martwą opokę, ale na pulchna i urodzajną ziemię padały jej słowa, gdyż Mieczuś zważał pilnie na każde jej słowo i pilnie wypełniał. To też zawsze odmawiał pobożnie paciorek rano i na wieczór, prosząc Boga o błogosławieństwo dla kochanej matki. Dosyć mieli daleko do kościoła, więc matka chciała go nieraz zostawić w domu, ale Mieczuś tak zawsze usilnie prosił, że uradowana matka chętnie go z sobą brała do kościoła, gdzie się tak szczerze i przystojnie modlił, że prawdziwa była rozkosz patrzeć na tego pobożnego chłopczynę. Nie było jeszcze wtedy tyle szkół, co dziś, więc też nie mogła matka posyłać Mieczusia do szkoły. Uczyła go tedy sama pisać i czytać. Mieczuś nadspodziewanie pilnie się uczył, tak że w krótkim czasie umiał czytać, a znał też nieźle katechizm i dzieje Przymierza czyli historię świętą. Co dzień zaledwie słońce wstało, a już był Mieczuś na nogach. Szybko się ubrał, umył, zmówił pacierz, przyniósł matce świętej wody ze źródła, naniecił ogień, ogólnie wszystko zrobił, co było w jego siłach. Potem wziął książkę i uczył się pilnie. Nieraz to aż się popłakał, gdy czytał o Kainie, który zabił Abla, o Józefie, jak go sprzedali bracia do Egiptu. O kochani czytelnicy, gdybyście chcieli brać przykład z owego dobrego chłopczyka, a podobnie rychło wstawali i pilnie się uczyli lub też na inny sposób pracowali. Tak tedy Mieczuś mianowicie wstawał co dzień ze wschodem słońca, a ucieszona matka nieraz doń mówiła:
- Dobrze robisz Mieczusiu, bo pamiętaj, że „kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”.
I rósł mały Mieczysław w pobożności i cnocie, a im dalej zachodził w lata, tym więcej radości sprawiał matce, wyręczając ją w domowej pracy, gdyż Dobrosława musiała ciężko pracować na kawałek chleba latem, dopomagając gospodarzom przy sianożęciu i żniwie, a zimą tkając płótno i przędąc. Krom tego posiadając mały ogródek, także go uprawiała, w czym wielką pomocą był jej Mieczuś. I tak płynęły matce i synowi lata wśród modlitwy i pracy, a Mieczysław skończył już rok trzynasty. Dobrosława mocno się troskała o przyszłość kochanego syna, a sama też z powodu ciężkiej pracy i zmartwienia coraz więcej słabła na siłach. O! Bo nie zawsze była ona ubogą wyrobnica, kiedyś i ona żyła w szczęściu i pomyślności przy boku kochanego męża Stanisława. Lecz krótko trwało to szczęście, bo oto w lat kilka po ich ślubie wpadli do Polski Tatarzy, mordując ludzi, paląc wsie i miasta. Stanisław, jako wierny syn ojczyzny, wyruszył w pole naprzeciw łupieżcom, lecz już nie wrócił z wojny, zapewne poległ w obronie rodzinnego kraju. Tatarzy spustoszyli piękną włość Stanisława, położoną nad brzegami Wisły w mazowieckiej ziemi, a nieszczęśliwa Dobrosława zaledwie zdołała z małym Mieczysławem ujść z rąk nieprzyjacielskich. I udała się nad brzegi Gopła do brata, ale nie znalazła go, bo zapewne także poległ walcząc przeciw Tatarom, albo tez przeniósł się w inne strony. Smutne było położenie Dobrosławy! Kraj cały zniszczony, wsie i miasta popalone, więc też nie miała po co wracać na zgliszcza rodzinnego domu, a zatem zmuszona była jąć się uciążliwej pracy. Osiadła tedy nad brzegami Gopła, w pobliżu obszernego sioła, a jeden z gospodarzy, któremu najwięcej w pracy dopomagała, pozwolił jej zamieszkać w opuszczonej chacie. I tam to żyła Dobrosława z synem Mieczysławem i właśnie już upłynęło lat dziewięć, odkąd w tych stronach przebywała. Lecz siły jej coraz więcej niknęły, coraz mniej mogła pracować, troskała się tedy mocno o los syna, co pocznie biedny po jej śmierci, sam jeden między obcymi, bez przyjaciela, opiekuna, krewnych. Na domiar nieszczęścia Dobrosława ciężko zachorowała. Doglądali jej co prawda troskliwie mieszkańcy pobliskiego sioła, bo wszyscy serdecznie ją kochali, ale zawsze wielkie to było nieszczęście dla Dobrosławy i jej syna Mieczysława. Ten nie mógł się utulić z żalu na samą myśl, że może matkę utracić. Modlił się tedy gorąco do Boga, czynił co mógł, aby matkę przy zdrowiu zachować, ale było to na próżno, gdyż choroba co dzień się pogorszała. Razu pewnego wstał Mieczysław bardzo rano i pobiegł na wzgórze niedaleko Gopła. Na tym wzgórzu wznosiła się mała kapliczka. Gdy tam stanął, wtedy właśnie zaczęło się wynurzać słońce i oświecać ziemię. Gopło było spokojne, najmniejszy wiaterek nie marszczył wody. Ptaki zewsząd nuciły wesołą pieśń poranną na cześć i chwałę Stwórcy. Wtedy i w serce Mieczysława wstąpił jakiś dziwny spokój, a pełen radosnego przeczucia padł na kolana.
- O Boże! – zawołał. - Wróć zdrowie mej kochanej matce, zmiłuj się nad nami, o Ojcze Niebieski, nie dozwól, aby matka mnie opuściła, bo cóż bym począł ja biedny, nieszczęśliwy. I w podobny sposób modliło się pobożne pacholę. O! Ciesz się dobry synu, prośba twoja wysłuchana. Właśnie szedł drogą w tym samym czasie pielgrzym, a widząc kapliczkę, skierował ku niej swe kroki. Ujrzawszy modlącego się chłopca i słysząc jego prośbę, padł także na kolana i zaczął się także modlić. Po ukończeniu modlitwy przystąpił do Mieczysława i zapytał, o co tak rzewnie i gorąco Boga błaga? Mieczysław zaczął rozpowiadać o matce, jaka dobra, pobożna i że teraz jest bardzo chorą.
- Ale przecież masz ojca, zapewne – rzecze pielgrzym, który wielce wzruszony słuchał tego opowiadania.
- Och, nie mam – odezwał się smutnie Mieczysław. – Poległ walcząc przeciw Tatarom.
- O, wielki Boże! – zawołał pielgrzym - a jak ci imię i twojej matce?
- Mojej matce imię Dobrosława, a mnie nazywa matka Mieczysławem.
- A ojcu jak było na imię? – zapytał pielgrzym.
- Stanisław – była odpowiedź. - O, pamiętam dobrze to imię, bo co dzień się modlę za mego kochanego ojca.
Tu pielgrzym nie mógł pokryć swego wzruszenia, ale pełen najwyższej radości zawołał:
- Mieczysławie, synu mój, ja to twój ojciec Stanisław! - przyciskając go do serca.
Obydwaj, syn i ojciec, płakali z wielkiej radości, a gdy ochłonęli z pierwszego wzruszenia i podziękowali Bogu, wtedy udali się czym prędzej do chaty, gdzie spoczywała chora Dobrosława. Któż opisze radość, jaka tam panowała. Dobrosława wkrótce wyzdrowiała, a tak niczego im nie brakowało do szczęścia. Stanisławowi udało się odzyskać rodzinną wioskę, a tak żyli sobie szczęśliwie długie lata. Mieczysław wyrósł na dzielnego młodziana, a później męża, i całe życie był dobrym i cnotliwym. Nieraz uszczęśliwieni rodzice wraz z synem powtarzali, że kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje, bo Mieczysław zyskał ojca, Stanisław syna i żonę, a Dobrosława małżonka. Tak więc błogosławi Bóg już w tym życiu dobrych, cnotliwych ludzi, a jeszcze więcej w niebie. A widzimy też, ile dobrych skutków wywiera ranne wstawanie. Pamiętajcie więc z zawsze kochane dzieci na to starodawne przysłowie:
„Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”.

Skrytka:

Przeczytaj uważnie legendę. Mały Mieczysław chodził tutaj do kościoła, ile lat miało dziecię, które było pociechą strapionej matki, to będzie Twoje A = ? Ile lat skończył Mieczuś, gdy jego matka zaczeła słabnąć na siłach - odpowiedź to Twoje B = ? Udaj się dowolną drogą w drogi wojewódzkiej i przejazdu kolejowego. Azymut A+B+4 stopnie, dystans w linii prostej to B*A*40+16 metrów. Gdy zobaczysz pobocze, zatrzymaj furmankę po prawej strone szosy (jadąc od grodu Kruszwica), a wtedy szukaj wysoko przy drzewie. Pojemnik small. Koordynaty +/- 5m. Weź ołówek. Powodzenia :-)

UK ENGLISH DESCRIPTION


Small container. Coordinates + / - 5m. Take a pencil. Good luck :-)

 

Additional Hints (Decrypt)

[PL] Jvfv an qemrjvr, 2z / [EN] Unatvaq ba gerr, 2z

Decryption Key

A|B|C|D|E|F|G|H|I|J|K|L|M
-------------------------
N|O|P|Q|R|S|T|U|V|W|X|Y|Z

(letter above equals below, and vice versa)