Skip to content

Rzeszowskie spacery - „Jezioro Bernardyńskie” Traditional Cache

Hidden : 12/12/2017
Difficulty:
1.5 out of 5
Terrain:
1.5 out of 5

Size: Size:   micro (micro)

Join now to view geocache location details. It's free!

Watch

How Geocaching Works

Please note Use of geocaching.com services is subject to the terms and conditions in our disclaimer.

Geocache Description:


Kesz to magnetyczny mikrus ukryty na kordach w bardzo ruchliwym miejscu – kiedyś Jeziorze Bernardyńskim. Stąd prośba zwłaszcza do poszukujących... zachowajcie maksimum konspiracji, tak aby dłużej posłużył innym. Miejsce ukrycia determinuje sam temat, a także względy regulaminowe – odległość od innych keszy. 

 

 

Przechadzając się po współczesnym Rzeszowie trudno uzmysłowić sobie, że przed dwoma wiekami miasto to niczym nie przypominało obecnego. I nie chodzi tu o o konkretną zabudowę czy przebieg ulic, co jest rzeczą oczywistą. Otóż gród nad Wisłokiem przypominał bardziej... Rotterdam lub Wenecję! Nie możliwe pomyślicie? No to się przekonajmy...

 

Pierwszym dowodem takiego stanu rzeczy może być pochodzący z roku 1762 plan miasta autorstwa Karola Henryka Wiedemanna – naczelnego architekta J. Lubomirskiego. Żeby mu się przyjrzeć nie potrzeba wybierać się do archiwum. Wystarczy przejść na Plac Farny. Plan ten został umieszczony - skopiowany jako mural – na ścianie jednej z kamienic przy ul. Sokoła. Obok pieczołowicie oddanych zabudowań wyraźnie widać na nim kanały, zbiorniki i cieki wodne. A to dlatego gdyż ówczesny Rzeszów był jednym wielkim oczkiem wodnym, a miejsca gdzie biegną dzisiejsze ulice: Cieplińskiego czy Lisa-Kuli przykryte były podłużnym jeziorem.

 

Wodne oblicze miasto zawdzięczało swojemu specyficznemu geologicznemu położeniu. Niegdyś bowiem na tych terenach rozciągały się moczary i bagna, tereny podmokłe, będące rozlewiskami rzek i potoków. A rzeki i strumienie, które znamy z dzisiejszych planów miały zupełnie inny przebieg. „Kręgosłup” doliny Wisłoka (tzw. Stare Wisłoczysko), sięgał aż po ulice: Grodzisko, Króla Kazimierza i Mickiewicza. Jeszcze dzisiaj po dawnym układzie wodnym widać sporą różnicę wysokości, którą kojarzy się z dawnymi brzegami. Sam zaś ówczesny Wisłok nie był uregulowany i płynął w stanie na wpół „dzikim”. Regulacji doczekał się dopiero w XX w.

 

Dawny Rzeszów to nie tylko liczne stawy, jeziora, ale też kanały, potoki i strumienie. Na przykład, jeszcze sto lat temu Mikośka, toczyła swe nurty przez ulicę... Grunwaldzką. Dziś już tego nie zobaczymy, gdyż rozwój miasta przykrył tą specyficzną hydrografię. Cieki, rzeczki i strumyki zniknęły pod ulicami stając się podziemnymi wodami, przejmując na siebie rolę kanałów burzowych.

 

Z kolei pod murami klasztoru oo. Bernardynów istniał sporych rozmiarów staw (wcześniej zwany jeziorem „Bernarydyńskim”), po którym jeszcze na początku XX w. w niedzielne popołudnia rzeszowianie pływali łódkami i gondolami. Obecnie to już termin historyczny. Jezioro „Bernardyńskie”, niegdyś naturalny element systemu obronnego miasta (osłaniający Rzeszów od zachodu i północnego-zachodu), z czasem straciło na znaczeniu. Powstałe po spiętrzeniu Mikośki stanowiło niegdyś, niczym Barbakan, naturalny bastion miasta. W okresie rozwoju gospodarczego i czekających Rzeszów nieuchronnych zmian przestrzennych wspomniany akwen stał się kłopotliwym. W miarę poszerzania miasta jezioro zaczęto stopniowo zasypywać aż skurczono je do rozmiaru stawu, a ostatecznie całkowicie zlikwidowano.

 

A jak duże ono było? Dawne zdjęcia tego nie oddadzą, gdyż jak wspomniano, systematycznie je pomniejszano. Ale o rozmiarach zbiornika niech świadczy fakt, że chcący wziąć udział w nabożeństwie u bernardynów Lubomirscy, płynęli łodziami, wsiadając do nich pod zamkiem ze specjalnie urządzonej przystani!!! Również odwiedzający w 1671 Rzeszów niejaki Ulryk von Werdum pisał, że: „Ciężko zbudowany zamek wznosi się na południe od miasta nad jeziorem...”.

Obecnie po tym jeziorze oprócz dawnych fotografii, pozostały jeszcze nieliczne ślady. Przede wszystkim obniżenie terenu. Również resztki wałów, jak np. przy ulicy Moniuszki, no i... kesz o tym przypominający. Z kolei w leżącym naprzeciwko parku Jedności Polonii z Macierzą można zaobserwować po większych ulewach zalegające wielkie kałuże – pozostałość po dawnym podmokłym terenie.

Teraz na obszar jeziora Bernardyńskiego można wjechać samochodem gdyż zbudowano na tym miejscu rozległy parking.

 

Additional Hints (No hints available.)