Skip to content

9 Baśniowy Wałbrzych Traditional Cache

Hidden : 8/17/2018
Difficulty:
1.5 out of 5
Terrain:
1.5 out of 5

Size: Size:   small (small)

Join now to view geocache location details. It's free!

Watch

How Geocaching Works

Please note Use of geocaching.com services is subject to the terms and conditions in our disclaimer.

Geocache Description:


Baśniowy Wałbrzych

Zapraszamy Was na niedzielny spacer podczas którego poznacie baśnie i legendy o Wałbrzychu. Krótka seria 10 keszy na podstawie książki Baśniowy Wałbrzych.

Utracone szczęście - Danuta Orska
    Zamczysko zwane Nowym Dworem stało na wysokiej górze, która była porośnięta tak wysokimi drzewami, jakby do nieba wspinać się chciały. Onegdaj panami Nowego Dworu byli bracia z rodu von Czettritz. Wieść o ukrytych tam skarbach niosła się po okolicy. Wielu śmiałków próbowało swoich sił, żeby tajemniczy skarb odnaleźć. Jednak miejsce zrabowanych na szlakach handlowych skarbów wiadome było tylko owym braciom.
    W jednej z wiosek u podnóża góry zamkowej wraz z całą rodziną żył drwal z imienia Grundel. W chacie bieda wyzierała ze wszystkich kątów. I dnia pewnego, kiedy dziadki jeszcze ze snu oczu nie przetarły, matka już ogień rozpaliła i strawę gotować poczęła. Kołem zasiedli przy drewnianym stole na środku misę z dymiącą kaszą stawiając. Rodzina była liczna, każdy dzierżył w ręku łychę, aby mógł sięgać po strawę do wspólnej misy. Zaczął najstarszy, czyli Grundel, potem dzieci w kolejności od starszeństwa a na końcu matka. Za drugim nawrotem ukazało się puste dno miski. Ojciec ze smutkiem patrzył na wygłodniałe dziatki i wielka złość go brała, i niemoc wszelaka, że nijak biedzie zaradzić nie może.
    Ze zwieszoną głową ciężką od trosk wyszedł Grundel z chaty jak co dnia do boru, gdzie w pańskich lasach najął się jako drwal do ścinki drewna. Szedł wolno, strapiony w rozmyślaniu swoim rady szukając, jak by tu biedę z chaty przegonić. Na nic zdały się rozmyślania - rady takowej nie znalazł.
- Jeno nam z glodu pomrzeć przyjdzie! — westchnął.
- Z głodu nie pomrzecie. Ja ci to powiadam, jakiem wiekowy starzec, strażnik skarbu w Nowym Dworze — odezwał się ni stąd ni zowąd głos jakoby z podziemi pochodzący.
    Pewnie to z głodu jakieś omamy mnie dopadły - pomyślał drwal - albo bies jaki mnie nachodzi. Wystraszony Grundel stanął jak wryty pośrodku lasu. Wtedy znów głos usłyszał:
- Dziś o północy wejdź na wysoką górę, gdzie Nowy Dwór stoi i wstąp na Dziedziniec zamkowy przez żelazne wrota. Czekać cię tam będę i wskażę, gdzie skarb wielki ukryty. Zobaczysz tedy wielkie dziwy, ale nie bój się, bo wszystko stracisz!
    Zapadła grobowa cisza, wiatr powiał gdzieś za wysokie góry, drzewa stały nieruchomo, nawet ptaszęta zamilkły w swoim świergotaniu. Kiedy Grundel oprzytomniał, postanowił w swoim zamyśle - nie mówiąc nic nikomu - wybrać się na zamek już tej nocy.
    Strachać się nie będę, mówił sam do siebie, chłop jestem silny nie jedno drzewo tęgie a grube co w sześciu chłopa obłapić zdołali, z moich rąk na ziemię się kładło. Tedy żadne dziwy wystraszyć mnie nie mogą. Idąc ciemnym borem, marzył chłopina niczym na jawie: dziecka na grzbietach nowe koszule mają, gęby roześmiane do sytości nakarmione, żona w nowe zapasce po obejściu się krząta, doglądając inwentarza: garściami ziarno kurczętom podsypuje. W obórce krasula siankiem się pasie, a w chlewiku świnki dorodne pokwikują. Niech no tylko skarb odnajdę, myśli sobie — to i z sąsiadem się podzielę tym, co będzie zbywało.
    Doczekał wieczora i nic nikomu nie mówiąc, udał się w drogę do zamku. Ale łatwa ona nie była: skały i ciernie raniły ciało drwala. Grundel jednak uparcie szedł, nie bacząc na zwaliska skalne i na węże jadowite między głazami wijące. W końcu drwal stanął przed bramą, za którą znajdował się zamkowy dziedziniec. Ale strach go obleciał. Zewsząd ciemności wielkie, choćby rękę wyciągniesz - końca palców nie dojrzysz. Tedy stał chłop bez ruchu jak w ziemię wrosły. Z oddali słychać było, jeno dzwon kościelny, który wybijał północ. Wtem żelazna brama z wolna zaczęła się otwierać bez niczyjej pomocy. Grundel zobaczył na środku dziedzińca ogromny granitowy głaz, na którym wykute były tajemnicze litery i klucz. Od owego kamienia biła taka wielka jasność, jakby ogień we środku się jarzył. Wtem z ciemności zaczęły wyłazić przerażające stwory: niby-ludzie, ale z końskimi grzywami i kopytami u nóg, inne znów jakby motyle z kobiecymi głowami, tudzież węże syczące wokół kamienia świetlistego się okręcały i przemieniały w straszliwe potwory z gębami gnomów i koboldów, a na to wszystko muzyka straszna, snuła się pomiędzy te nieziemskie stwory, jakoby dym z ogniska palonego na ściernisku. Pośrodku kamienia, w świetlanej poświacie ukazał się starzec z długą siwą brodą. Trzymał w ręku klucz złocisty pasujący do wizerunku wykutego w kamieniu. Wtem muzyka rozbrzmiała na całym dziedzińcu, jakoby w ruinach ze sto skrzypków robiło smykami. Jaśniejąca postać ręką dała znak, aby się drwal zbliżył. Grundel postąpił krok do przodu, ale go taka niemoc przez to niezwyczajne czarodziejskie granie zmogła że się jak kłoda na ziemię obalił i potoczył bez pamięci w dół urwiskiei skalnym.
    Kiedy przyszedł do przytomności, postanowił w rozwadze swojej powrócić na zamek. Okrzepły w siłę ponownie wspiął się na wysoką górę. Gdy dotarł ponownie na szczyt, brama na zamkowym dziedzińcu była otwarta, kamień z tajemniczymi znakami prawie niewidoczny. Wokół panowała gęsta ciemność, jeno wicher między ruinami wył jak na sąd ostateczny. Zasmucił się drwal, że cała wyprawa poszła na marne że bezpowrotnie utracił sposobność odnalezienia skarbów ukrytych w ruinach zamku.
    Dobrze już słoneczko na niebo się wspięło, kiedy Grundel wrócił do chaty, gdzie na progu czekała srogo rozgniewana żona wymówki mu czyniąc, że łazi po próżnicy po lesie, a żadnego pożytku nie ma. Choćby grzybów naniósł i to nie, z rękami gołymi do chaty wraca, gderała rozsierdzona baba. Grundel w milczeniu znosił wymówki rozgniewanej żony. Blady i wyczerpany powlókł się na powrót do lasu na wycinkę drewna.
    Tego samego dnia wieść gruchnęła po wsi, że jakoby jednego drwala w lesie drzewo na śmierć przywaliło. Jak się potem okazało był to ów Grundel, któremu nie było przeznaczone odnalezienie skarbu w ruinach zamku.
    Ktokolwiek odważy się o północy wejść na zamkową górę, gdzie ruiny ostały się jeszcze, zobaczyć może przy świetle pełni księżyca dziedziniec a na jego środku kamień. Siedzi na nim duch drwala imieniem Grundel, któremu nie dane było odnalezienie skarbów ukrytych w Nowym Dworze.

Dla osób wolących słuchać mamy wersję na słuchawki - https://youtu.be/x3XHF36fqc8

O keszu:

Mały pojemnik z logbookiem i ołówkiem. W keszu ukryte są literki potrzebne do odnalezienia finału. Do każdej skrytki jest spoiler kiedy koordynaty będą przeszkadzać a nie pomagać.

Additional Hints (Decrypt)

J xbemravnpu

Decryption Key

A|B|C|D|E|F|G|H|I|J|K|L|M
-------------------------
N|O|P|Q|R|S|T|U|V|W|X|Y|Z

(letter above equals below, and vice versa)