Spacerując Rybienkiem Leśnym, nie sposób przegapić opuszczoną drewnianą willę wybudowaną tu jeszcze przed II wojną światową. Znajduje się ona w centralnym punkcie na rozstaju dwóch ulic, Granicznej i Targowej. Ten niepozorny, niszczejący dom był w czasie wojny jednym z ważniejszych miejsc konspiracyjnego Wyszkowa. Mieściła się tu tajna drukarnia dwutygodnika „Do celu” zorganizowana przez siostry Zofię Kłuskiewicz „Rajska” oraz Marię Irenę Rytel „Irena”. Przed wojną jako drużynowe I ŻDH im. Marii Konopnickiej, pełniły służbę na rzecz wyszkowskiego społeczeństwa i wychowywały młodzież. W obliczu zagrożenia nie odwróciły wzroku, ale podjęły cichą walkę z okupantem. Pismo dzięki najświeższym informacjom ze świata pozyskiwanym przez nasłuch radiowy prowadzony przez jednego z wyszkowskich harcerzy oraz profesjonalnemu dziennikarzowi z Warszawy było cennym źródłem wiedzy i podtrzymywało nadzieję w społeczeństwie. Bezpośrednio z tym miejscem wiążą się najbardziej dramatyczne wydarzenia czasów wojny.
Był słoneczny dzień 28 maja 1943r. kiedy to jedna z młodych kolporterek Janina Siek wracała do Wyszkowa ze świeżo wydrukowanymi egzemplarzami pisma w swoim tornistrze. Mając na uwadze częste kontrole odbywające się na moście kołowym, wybrała powrót pociągiem przez most kolejowy. Odcinek nie był długi, to zaledwie jedna stacja, mimo to podróż okazała się być może najdłuższymi chwilami w życiu młodej dziewczyny. Gdy pociąg jechał przez most nagle zatrzymał się w jego połowie. Do wagonów weszli uzbrojeni Niemcy i zaczęli przeszukiwać pasażerów. Przestraszona kolporterka zaczęła rozglądać się bezradnie, myśląc jak pozbyć się nieszczęsnego pakunku. Nieporadność dziewczyny zauważył jadący przypadkiem tym samym pociągiem ppor. Stanisław Wróbel ps. „Jaskółka”, który w jednej chwili zabrał jej tornister i wyrzucił przez okno wprost do Bugu. Na nieszczęście zauważyli to Niemcy, którzy kazali przypadkowemu chłopu wyłowić tornister z rzeki. Teraz nie było już ratunku dla młodego oficera. Stanisław Wróbel został przewieziony do budynku żandarmerii, gdzie przez trzy dni był torturowany w celu wydobycia informacji o wyszkowskim podziemiu. Zmarł na skutek odniesionych ran. Nie wydał nikogo.
Część pasażerów pociągu została wywieziona ciężarówkami do lasu pod Skuszewem, gdzie następnego dnia Niemcy przeprowadzili masową egzekucję. Mogło to być nawet 250 osób. Ocalał tylko jeden młody mężczyzna, który podjął próbę ucieczki. Pomimo rany postrzałowej zdołał uniknąć śmierci. Do dziś nie wiadomo co było prawdziwym powodem masowej zbrodni. Po tej tragicznej wpadce drukarnia w willi Janeczka została natychmiast zlikwidowana, a maszyna drukarska schowana w piaszczystej skarpie.
Willa Janeczka