Dom Wysłużonego Kolejarza
Jadąc ulicą Tadeusza Kościuszki, po prawej stronie widać dawne zabudowania gospodarcze majątku, którego właścicielem był Michał Lasocki, założyciel Milanówka. Jego córka została po wojnie wysiedlona z dworu. W budynku zakwaterowano kilka rodzin. Niestety nikt z mieszkańców dworu nie dbał o niego, co spowodowało, że szybko obrócił się w ruinę i w konsekwencji został zburzony. Teren majątku przejęły Polskie Koleje Państwowe, które wybudowały w parku obszerny i nieco pałacowy z sylwetki, Dom Wysłużonego Kolejarza. Jego pensjonariusze często całe życie przepracowali na kolei. Przeżyli dwie wojny, różne rodzinne dramaty, osobiste tragedie. Na ogół nie byli to bardzo starzy ludzie. Trafiali tutaj już w wieku 55-60 lat. Zdarzało się, że samotni pobierali się. W DWK była duża sala- stołówka, która miała scenę. Przyjeżdżały tu różne zespoły muzyczne, grupy dramatyczne z bardzo ciekawymi programami. Dzieci i młodzież z milanowskich szkół wystawiała tu jasełka, składanki słowno-muzyczne z patriotycznymi akcentami. Pensjonariusze wyjeżdżali autokarami do Warszawy na przedstawienia teatralne i filmowe seanse. W DWK mieli lekarza, pielęgniarki, mały szpital, kaplicę i wspaniały, rozległy ogród. Każdy, kto chciał i czuł się na siłach, dostawał małą działkę i mógł uprawiać kwiaty, warzywa. W stronę Brwinowa ciągnął się duży sad, w którym rosły chyba wszelkie drzewa i krzewy owocowe. Uprawiano warzywa na potrzeby miejscowej kuchni i hodowano świnie. Było to samowystarczalne gospodarstwo. W DWK pracowało dużo personelu, który stanowili okoliczni mieszkańcy. Pensjonariusze jeździli małym autobusikiem do centrum Milanówka. Po drodze na przystankach z ławeczkami wsiadali milanowianie. Integracja przebiegała naturalnie. W latach 90. ostatnich „dziadków” przesiedlono gdzieś w Polskę. Ktoś kupił część terenu z budynkiem za przysłowiową złotówkę. Ktoś inny remontował, ale remontu nie zrobił. Niczego nie można się dowiedzieć, wokół same tajemnice, domysły i plotki. W 2015 roku pojawiła się plotka, że w domu tym zamieszkają uchodźcy z Syrii. Szybko jednak zdementowano te pogłoski. W tej chwili ogród zdziczał zupełnie, teren porosły chwasty. Dlaczego miasto nic nie robi z tak rozległym terenem?
( tekst oprac. na podst. art. Ewy Noińskiej. Bibuła Milanowska, 2013, nr 83)
O Keszu:
Niestety nie jest to kesz położony w bezpiecznym miejscu. By dotrzeć do skrytki trzeba iść poboczem. Proszę nie wchodzić na ulicę! Tam kesza nie ma! Kordy są ustawione z dokładnością +/- 5m, ponieważ miałem problemy z ich stabilnością. Dałem Waypoint na parking, gdyby ktoś przyjechał tu samochodem. Parking niestety jest prowizoryczny. Kesza polecam podejmować rowerem. To najprostszy sposób. Wieczorem i nocą proszę nosić odblaski. Najważniejsze jest Twoje bezpieczeństwo!