Zapraszamy na mini serię o okolicznych legendach przygotowaną przez Gminny Ośrodek Kultury i Czytelnictwa w Skołyszynie.
Dwie mogiły w Święcanach
Rzecz miała miejsce hen przed laty w Święcanach. PewNego lipcowego dnia sprzedawszy na jarmarku 4 krowy, wracał do domu jeden z mieszkańców tej wsi wraz z synem Kubą. A długa to była droga. Chłop miał pod swą zgrzebną koszuliną 9 sakiewek z pieniędzmi. Zadowoleni z udanej transakcji głośno rozmawiali ze sobą. Kiedy przechodzili drogą obok lasu, zostali nagle napadnięci przez 4 zbójców. Była to banda grasująca po okolicy, którą dowodził okrutny człowiek, nie znający uczucia litości. Nikt, kto wpadł w jego ręce nie uchodził z życiem.
Tak niestety był i tym razem. Zbójcy rzucili się na starszego z napadniętych, który dzielnie zaczął się bronić. Niestety nie miał szans. Zginął. po 5 minutach. Korzystając z chwilowego zamieszania przerażony chłopiec uciekł do lasu. Nadeszła noc i zbliżała się burza. Błyskawice cięły niebo, po którym przetaczały się grzmoty. Schowany w gąszczu leśnym zapłakany Kuba rozpoczął poszukiwanie drogi do domu, do matki i rodzeństwa. Dotarłszy do 1 napotkanej chaty opowiedział jakie spotkało go nieszczęście. Gospodyni poleciła mu położyć się do snu za piecem wraz z jej 8 synami.
Chłopcu wydawało się, ze jest już bezpieczny, ze spokojnie prześpi noc, a rano powróci do rodziny. Był jednak w błędzie. Biedak nie wiedział, że trafił najgorzej jak mógł, do domu samego herszta bandy, która zabiła mu ojca, a kobieta, która do przyjęła pod dach była jego 2 żoną.
KiEdy pijany zbój wrócił do chaty, uzyskał od niej 2 informację, kto i gdzie się u nich schronił. Kuba na szczęście wszystko to słyszał i jeszcze bardziej wbił się w 1 kąt, za plecy 2 syna zbója i zbójczychy. Strach zmroził chłopca, skulił się w sobie i czekał co będzie dalej.
W izbie było ciemno, tylko na ławie tliła się niewielka świeca. Mocno podchmielony zbój bez zastanowienia wyciągnął zza pieca 1 chłopca i wyniósł go na podwórze. Tam skręcił mu kark.0
Następnego dnia kiedy nadszedł ranek okazało się, że nocą przez pomyłkę herszt bandy zabił własnego syna, a międzyczasie Kubie udało się po ciemku wymknąć z miejsca kolejnej zbrodni. Chłopiec szczęśliwie dotarł do domu.
Nie były to oczywiście jedyne zbrodnie herszta i jego bandy. Dla łupu zabili wielu. Najczęściej ich ofiarami byli kupcy oraz powracający z jarmarku. Odważyli się także napaść na właścicieli dworu w Święcanach, których ograbili, a następnie wymordowali.
Szczęście dopisywało bandytom długo, ale do czasu. Skończyli również strasznie jak dotychczasowe ich ofiary. Któregoś dnia przez las na 3 wozach przejeżdżało 4 krzepkich kowali. Wiedzieli o tym, że w okolicy grasują zbójcy, toteż byli odpowiednio uzbrojeni na wypadek ewentualnego napadu. Pod ręką mieli młoty i łomy żelazne, łańcuchy oraz potężne kołki dębowe.
Jechali czujnie przez las i nagle zostali zaatakowani przez wyczekujących na podróżnych bandę. Tym razem zbójcy natrafili na silniejszych od siebie. Wszyscy padli z ich mocarnych rąk. Kowale pochowali ich nieopodal miejsca walk w dwóch mogiłach przy leśnej drodze. Te dwa zbójeckie kopce można dostrzec i obecnie pod święcańskim lasem.
Aby uzyskać kordy finału wystarczy przeczytać legędę 
Źródło: „ Legendy jasielskie” pod redakcją Wiesława Hapa, Felicji Jałosińskiej, Bogusława Masteja