Skip to content

Detektyw Monroe i zabójstwo prezesa część 1. Krowa Traditional Cache

This cache has been archived.

anetka_skarpetka: archiwizacja

More
Hidden : 10/17/2015
Difficulty:
3.5 out of 5
Terrain:
1 out of 5

Size: Size:   regular (regular)

Join now to view geocache location details. It's free!

Watch

How Geocaching Works

Please note Use of geocaching.com services is subject to the terms and conditions in our disclaimer.

Geocache Description:

Niestety nie mogłam dostać podobnego pojemnika, więc skrytka wraca w opakowaniu zastępczym. Nie jest konieczne rozwiązywanie teraz zagadki aby otworzyć kłódkę, gdyż pojemnik jest nie ma takiego zamknięcia. Ale zapraszam do czytania historyjki, gdyż niektóre fakty mogą się przydać podczas dojścia do finału.

Był piątkowy wieczór. Monroe zasiadł wygodnie w fotelu aby oddać się swojej pasji – składaniu figurek origami. Była to jedyna rzecz, która pozwalała mu wyciszyć pędzące myśli, oderwać je od ogromu zła i przemocy, które wypełniały jego codzienność. Nigdy nikomu o tym nie powiedział, nikt nigdy by go nawet nie podejrzewał o takie zainteresowania. Dla kolegów z pracy był zimnym profesjonalistą, który podchodzi do każdej sprawy logicznie i bez emocji. Dawało to oczywiście efekty w postaci kolejnych rozwiązanych spraw na jego koncie. Ale psychicznie Monroe był wrakiem, którego najdrobniejszy, nieprzewidziany ruch mógłby zmienić w kupkę popiołu. Monroe otrząsnął się z zadumy nad swoim pokrętnym charakterem i zabrał się za kolejną figurkę, której jeszcze nie potrafił złożyć – krowy. Zabierał się do tego już parokrotnie lecz ciągle jego origamiczne umiejętności nie były wystarczające. Poczuł, że dziś będzie ten moment, gdy w końcu dopnie swego. Od początku szło mu dosyć sprawnie, wydawało się, że nawet papier z nim współpracował. Gdy wykonał ostatnie zagięcie i miał zacząć podziwiać swoje dzieło, zadzwonił telefon.

- Halo!

- Monroe? Tu Barty. Jest robota na Krzekowie.

- A ty nie możesz jej wziąć?

- Chcą ciebie. Podobno dziabnęli jakąś grubą rybę.

Monroe westchnął zrezygnowany. – Dobra jadę tam. Podeślij mi namiary – Spojrzał na krowę, z żalem odłożył ja na półkę obok innych figurek. Wróci do tego pewnie dopiero jutro.

Jadąc zastanawiał się, do kogo tym razem przedwcześnie zapukała kostucha. Ludzkie tragedie nie robiły już na nim wrażenia, miał tylko dobrze wykonać swoją pracę – przecież na tym najbardziej wszystkim zależało. Koordynaty doprowadziły go do domu, który swoim wyglądem przypominał niewielki betonowy schron. Zaczął się zastanawiać jaki ważniak chciałby mieszkać w tak szemranej okolicy. Na miejscu był już patrol policji, który wstępnie zabezpieczył miejsce zbrodni. Detektyw Monroe wszedł do środka. Zadziwiły go cisza i spokój, które panowały dookoła. Zazwyczaj w takich sytuacjach panował rwetes, rodzina lamentowała, policjanci swym chaotycznym dreptaniem zacierali co pomniejsze ślady. Tu sytuacja była zgoła inna, nawet stróże prawa jakby rozpłynęli się w powietrzu. Monroe rozglądał się wokół, nie bardzo wiedząc gdzie powinien się teraz udać.

- Dobry wieczór – usłyszał damski głos i obrócił się. Na schodach ujrzał drobną, atrakcyjną kobietę.

- Dobry wieczór, jestem Detektyw Monroe.

- Tak, wiem. Elizabeth Ashton – przedstawiła się kobieta podając mu rękę na powitanie. – Dwie godziny temu znalazłam mojego męża w kałuży krwi na podłodze w kuchni i poprosiłam aby pana wezwano. Liczę na dyskrecję.

Czyli to jest dom Georga Ashtona, prezesa znanej firmy farmaceutycznej. A kobieta, jak na świeżą wdowę, jest dziwnie spokojna – pomyślał Monroe. Głośno zaś dodał – Mogłaby mnie pani zaprowadzić do … kuchni ?

- Oczywiście, proszę pójść za mną. Pańscy koledzy siedzą tam już od czterdziestu minut.

Monroe chciał zaprzeczyć, że to nie są jego koledzy, ale jakie znaczenie to miało dla tej kobiety?  Lubił pracować w pojedynkę, nie był miły dla otoczenia, a to raczej nie zjednywało mu przyjaciół, wręcz przeciwnie. Ale dosyć tych rozmyślań, trzeba się teraz skupić na pracy. Monroe wszedł do kuchni. Na podłodze w kałuży krwi leżał George Ashton. Monroe rozejrzał się, jego wprawne oko wyłapało od razu kilka poszlak, ale jedna była szczególnie ważna. W swojej lekko rozwartej lewej dłoni Ashton trzymał stary zegarek i skrawek papieru (zdjęcie 1). Detektyw przyjrzał się uważnie. Zegarek był już bardzo stary i zużyty, ale dało się zauważyć, że wskazówki zatrzymały się na godzinie 6:00. Na pogniecionej, zakrwawionej karteczce, dało się wyraźnie odczytać cyfry: 270-60-90. Monroe podsumował swoje przemyślenia, musiał na to spojrzeć pod jednym kątem.

- Czy w domu jest jakiś sejf ? – zapytał

- Tak, jest w gabinecie. Ale niestety kod do niego znał tylko George.

- Proszę mnie tam zaprowadzić. Myślę, że wiem jak go otworzyć.

Sejf znajdował się za obrazem nad kominkiem. Monroe pomyślał, że to takie trywialne. Podszedł i wbił trzycyfrowy kod.. Skrytka otworzyła się po pierwszej próbie. W środku leżała mała karta pamięci i klisza (zdjęcie 2).   

 

Kesz został ukryty pod podanymi koordynatami. Aby go otworzyć, musicie ustalić, jaki jest 3-cyfrowy kod otwierający skrytkę. Może ona ulec stłuczeniu, więc prosimy o ostrożność. Zdajemy sobie sprawę, że nasz keszyk nie jest kasą pancerną i jeśli ktoś by chciał otworzyć go na siłę, to może to zrobić. Liczymy jednak na to, że każdy chce się dobrze bawić :) Odkładając skrytkę na miejsce trzeba tak zamknąć kłódkę, żeby przeszła i przez kółko i przez uchwyt (najlepiej spojrzeć jak - przed otwarciem). W środku oprócz logbooka znajduje się ołówek i certyfikat FTF. A z detektywem Monroe można spotkać się w kolejnych częściach jego śledztwa: cz.2 Słowik, cz.3 Kret, cz.4 Żółw.

Flag Counter

Additional Hints (Decrypt)

Jfmlfgxb manwqmvrpvr j uvfgbelwpr v mqwrpvnpu (bcvf zvrwfpn hxelpvn xrfmn v xbq qb bgjnepvn fxelgxv), wrfg grm xvyxn mzlyrx ;) Xbagebyan yvpmon fhzl plse fmlseh = 8

Decryption Key

A|B|C|D|E|F|G|H|I|J|K|L|M
-------------------------
N|O|P|Q|R|S|T|U|V|W|X|Y|Z

(letter above equals below, and vice versa)