O księżniczce Kunegundzie
Kto na zamek Chojnik wejdzie, ten historię księżniczki może poznać, bo puszczana jest przez głośniki dla wizytujących go turystów.
Ale kto tylko uda się Ścieżką Kunegundy i zniechęcą go schody prowadzące na zamek, temu opowiemy historię okrutnej dziewczyny.
Mieszkała na zamku piękna i młoda księżniczka, bez rodziców, bo wcześnie ją odumarli. Sława o jej urodzie i bogactwie rozeszła się po świecie i ściągała na zamek wielu szlachetnie urodzonych zalotników.
Przewrotna dziewczyna umyśliła sobie jednak, że jej rękę zdobędzie tylko taki śmiałek, który konno i w pełnym bojowym rynsztunku objedzie zamek po zewnętrznym obrysie murów.
Wielu rycerzy próbowało tego dokonać, ale każdy z nich, w miejscu gdzie mur był najcieńszy, spadał wraz z koniem w przepaść i na kamiennych głazach życie tracił. A okrutna księżniczka przyglądając się ze swego okna, tylko śmiała się z nieszczęsnych straceńców. Aż w końcu przestali przyjeżdżać chętni do jej ręki, a zamek owiany złą sławą zaczęli wszyscy omijać.
Minęły dwa lata, a może i więcej , gdy wieczorową porą pod bramę zajechał na pięknym karym koniu młody urodziwy rycerz.
Rycerza ugoszczono w zamkowych komnatach i w trakcie wieczerzy przybysz zabawiał opowieściami zamkową drużynę. Księżniczka ciekawa nowego śmiałka zeszła w przebraniu służki, by go posłuchać i bardzo jej się on spodobał. Gotowa była zwolnić go z zadania objechania murów, gdyż żal się jej zrobiło, że i ten miałby zginąć. Rycerz nie przystał na to, jako że rycerzowi nie przystoi odstępować od raz powziętego zobowiązania.
Kunegunda nie patrzyła, jak rycerz wjeżdżał na mur. Dopiero okrzyki podziwu i gorące oklaski pozwoliły jej się domyślić, że śmiałkowi udało się zadanie wykonać. Uradowana zbiegła na dziedziniec, by pogratulować i oddać swą rękę zwycięzcy, lecz tu spotkał ją zawód.
-
Nie chcę cię za żonę, ani nic nie chcę od ciebie – odrzekł jej rycerz – trenowałem ze swoim koniem dwa lata, by sprostać temu zadaniu, abyś skończyła tę okrutną zabawę pozbawiającą życia kwiat rycerstwa. - I odjechał.
Kunegunda zrozpaczona sama poszła na zamkowy mur i rzuciła się w przepaść na skały w ślad za uśmierconymi przez swoje wymagania młodzieńcami.
Odtąd ścieżkę prowadzącą doliną u podnóża feralnej przepaści miejscowa ludność nazywa Ścieżką Kunegundy i jedną ze skał, na którą podobno księżniczka spadła, również nazwano jej imieniem.
(Na podstawie: Urszula i Aleksander Wiąckowie „Legendy Karkonoszy i okolic”)
Kesz spoczywa u podnóża potężnej ściany skalnej, mały pojemnik klipsowy z certyfikatem dla pierwszego znalazcy i różnymi drobiazgami (dla dzieci) .
Niestety – jest to teren Karkonoskiego Parku Narodowego i wchodząc od Sobieszowa turyści płacą za wstęp. Idąc od Zachełmia – nie napotyka się kasy biletowej.