Figura Św. Kingi
Figura Św. Kingi umiejscowiona jest na murze przy ul. Bernardyńskiej, w niewielkiej odległości od figury Św. Teresy. Wzniesiona została przed 1911 r. przez Kunegundę Kuszlik, na miejscu starszej figury z 1767 r. Św. Kinga trzyma budowlę, co wg redaktora książki*, na którą się powołuję - może być nawiązaniem do jej fundacji murowanego Kościoła Św. Mikołaja w Bochni. Jednak w ikonografii model kościoła towarzyszy najczęściej Św. Kindze, jest to bowiem nawiązanie do fundacji klasztoru w Starym Sączu.
*Kapliczki i krzyże przydrożne Ziemi Bocheńskiej, pod red. P. Skoczka, POW, Proszówki 2009.
Legenda
W czasie, kiedy do Polski przybyła św. Kinga jako przyszła małżonka księcia krakowsko sandomierskiego Bolesława, zarówno Bochnia, jak i Wieliczka słynęły już ze swych warzelni soli. Z biegiem lat surowica solna w źródłach coraz bardziej wyczerpywała się. Ludność miejscowa kopała w różnych miejscach studnie, szukając nowych źródeł solnych, ale zamiast na źródła solne, natrafiała na iły, gliny, piasek, słodką wodę. Pewnego razu przybyła do Bochni św. Kinga, dostrzegła strapienie i daremne wysiłki mieszkańców Bochni, związane z poszukiwaniem źródeł solnych. Księżna Kinga na skutek wewnętrznego głosu upatrzyła sobie ogród jednego szewca. Chciała kupić ten ogród, ale szewc z szacunku do księżnej ofiarował jej ogród na własność.
W tym ogródku św. Kinga poleciła kopać studnię, w której dokopano się soli kamiennej, a kiedy wydobyto pierwszą bryłę soli, św. Kinga rozpoznała w niej znajdujący się jej pierścień, który wrzuciła do kopalni w Marmarosz Sziget na Węgrzech. Poleciła górnikom wydłubać pierścień nie rozbijając samej bryły solnej.
Bryłę soli zabrała na zamek do Krakowa, a pierścień za zgodą swego małżonka ofiarowała górnikom, którzy wydobyli go z szybu. Był to pierścień ze szczerego złota. Górnik Klemens, który stał się posiadaczem tego pierścienia długo zastanawiał się wraz ze swoją żoną Małgorzatą, w jaki sposób zabezpieczyć tak kosztowny pierścień przed okiem ludzi zazdrosnych, którzy mogli pozbawić ich tego skarbu.
Wreszcie szczęśliwi z posiadanego skarbu, a zarazem pełni obaw o jego bezpieczeństwo postanowili, że skoro posiadają w domu dwa złote i dwa srebrne pieniążki, to mogą je przekazać wraz z pierścieniem otrzymanym od św. Kingi złotnikowi w Krakowie, który sporządzi ze stopu sześć obrączek z niebieskim oczkiem dla ich sześciu urodnych córek. W ten sposób nikt nie będzie w stanie ograbić ich z bogatego i tak bardzo pamiątkowego podarku. Jak zaplanowali, tak też się stało. W krótkim czasie na palcach ich córek pojawiły się złote obrączki z niebieskim oczkiem. Rodzice polecili swoim córkom, by w przyszłości przekazywały ten wielki skarb swoim dzieciom.
Źródło: http://www.klaryski.stary.sacz.pl/pl/25082/0/Legendy_o_pierscieniu_sw._Kingi.html