Jako własność benedyktynów tynieckich występuje już Bieździedza w 1105 r. Bieździedza należy do najstarszych miejscowości Podkarpacia, jakie potwierdzają dokumenty pisane w Krakowie (maj 1123 – styczeń 1125) i wydane przez legata papieskiego Kaliksta II, przeprowadzający legację w Polsce Idzi z Tuskulum, który za zgodą Bolesława Krzywoustego i syna Bolesława oraz bp. krakowskiego Radosta zatwierdzał posiadłości klasztoru opactwa benedyktynów w Tyńcu, m.in.: Bieździedza, Kratowice, Pilzno, Brzostek (Brestek), Klecie (Clececi),Dęborzyn (Doborin), Szebnie, i wioskę „Vnochovici” (Januszkowie?). Miejscowości te musiały powstać znacznie wcześniej.
W centrum wsi znajduje się murowany gotycki kościół z XV wieku z wolno stojącą dzwonnicą. Wewnątrz świątyni znajduje się szereg „świadectw” zabytkowych w postaci nagrobków i epiafie upamiętniające fundatorów:
- Przed wielkim ołtarzem w posadzce jest płyta grobowa niewiadomego księdza z 1504 r.
- W kruchcie południowej mała tablica z marmuru czerwonego Joanny Romerowej z 1737 r. z herbami Habdank i Nieczuja oraz napisem: Joanna z Ankwiczów – ROMEROWA – podstolina pilźnińska (sic) – prosi – o jedno pozdrowienie – umarła dnia 28 lipca – roku pań. 1737
- Chrzcielnica spiżowa w kształcie kielicha z napisem: „Synte johannes taufte im Jordane, so taufe du in dem heiligen Geist – maria bit for uns amen”. To dawna formuła: „Św. Jan chrzcił w Jordanie, ty chrzcij w Duchu Świętym – Mario, módl się za nami. Amen”[5]
- Na prawo portalu wejściowego zewnątrz kościoła, tablica prostokątna: TU LEŻY W. I. X. MICHAŁ – Z CHYSZOWA ROMER – Proboszcz Kollegiaty Bobowskiey – Pleban Bieździecki żył lat 69 – Umarł roku 1786 – prosi o – ZDROWAŚ MARYA
- W kruchcie południowej tablica z marmuru czarnego z napisem poświęconym Kazimierzowi (zm. 1791) i Franciszce z Duninów Brzezińskich (zm. 1809) Słotwińskim
- Zewnątrz kościoła na ścianie zachodniej: Ku uczczeniu pamięci Ks. Walentego Świrzowicza, plebanta tutejszego 1812 r.
Z kościołem w Bieździedzy, a właściwie z rosnącym obok niego dębem wiąże się legenda o dwóch mieczach.
Jedna z nich mówi, że miecze te pochodzą z czasów, kiedy o miejscowe piękne panny rywalizowali dwaj rycerze. Nie chcąc przelewa krwi zgodzili się na inny rodzaj walki o białogłową. Za namową miejscowego księdza zdecydowali, że ten wygra i pojmie za żonę, który głębiej wbije swój miecz. Tak te uczynili.
Jest te inne wytłumaczenie pochodzenia owych mieczy. Niektórzy mówią, że po jednej z bitew wodzowie walczących ze sob stron wbili je na znak pokoju.
Wreszcie pojawia się i ta opowieść. Działo się to za panowania jednego z największych władców polskich, króla Jana III Sobieskiego. Były to czasy bardzo niespokojne, lata licznych wojen. W 1683 r. Po udanej odsieczy wiedeńskiej i zadaniu klęski potędze tureckiej, spod stolicy cesarstwa austriackiego powracały do ojczyzny oddziały polskie. Wszędzie były entuzjastycznie witane, bo radość wielka zapanowała na wieść o tryumfie. Jeden z powracających oddziałów zatrzymał się w Bieździedzy. Strudzeni piechurzy i jezdni postanowili odpocząć po kolejnym dniu marszu. Część z z nich położyła się w cieniu rozłożystego dębu, część poiła zmęczone konie, część przygotowywała posiłek. Dowódca oddziału wraz z kilkoma starszymi oficerami został zaproszony na gościnę przez miejscowego proboszcza. Chyżo zasiedli przed misą z ciepłą strawą. Podczas wieczerzy opowiedzieli kapłanowi o tryumfie oręża polskiego pod Wiedniem oraz o tym, że ich zdaniem stało się to za spraw wstawiennictwa Panienki Świętej, która czuwała nad nimi. Proboszcz bardzo wzruszył się tą opowieścią, nic przeto dziwnego, że z radością zgodził się na odprawienie mszy Świętej dziękczynnej jako podziękowanie Bogu i Maryi za wspaniałe zwycięstwo i obronę chrześcijaństwa w Europie. Nazajutrz o świcie w kościele w Bieździedzy, odbyło się uroczyste nabożeństwo. Środkiem świątyni stał w zwartym szyku uroczycie ubrany oddział wojska. Po jego bokach licznie zebrali się mieszkacy wioski. Po mszy wszyscy udali si przed kościół i tam na pamiątk pobytu i wspaniałego zwycięstwa wiedeńskiego dowódca oddziału wbił dwa miecze. Niebawem zbrojni wyruszyli w dalszą drogę w kierunku Warszawy, a mieszkacy wsi długo wspominali ich pobyt. A wbite w pnie dębu dwa miecze do dziś są świadectwem dawnej potęgi Polski i wiary jej najdzielniejszych synów.
Skrytka do małe opakowanie. Znajduje się w niej logbook. PROSZĘ ZABRAĆ COŚ DO PISANIA!