Założone przez Niemców obozy w Szebniach – jeniecki dla żołnierzy radzieckich oraz pracy przymusowej dla Żydów, Polaków, Ukraińców, Rosjan i Cyganów – były, obok obozów w Pustkowie, największymi i najważniejszymi miejscami odosobnienia we wschodniej części dystryktu krakowskiego.
Bardzo dobre pod względem komunikacyjnym położenie Szebni (m.in. przy linii kolejowej Jasło – Rzeszów, arterii prowadzącej z Morawskiej Ostrawy przez Bielsko, Nowy Sącz, Gorlice, Jasło i Sanok do Chyrowa a stamtąd do Lwowa i Stanisławowa oraz w pobliżu wybudowanego jeszcze przez Polaków lotniska wojskowego we wsi Moderówka) sprawiło, że po zakończeniu kampanii wrześniowej 1939 r. ulokowała się tu niemiecka kompania weterynaryjna. Początkowo Niemcy zamieszkali we dworze Gorayskich, w miejscowej szkole i na plebanii oraz w domach okolicznych mieszkańców.
Budowę obozu wojskowego rozpoczęto na wiosnę 1940 r. Wybudowano 8 baraków, które do września 1941 r. służyły wojskom niemieckim, jako punkt etapowy, z warsztatami naprawczymi (kuźnia, stolarnia, ślusarnia), stajniami oraz lecznicą i salą zabiegową dla koni. Baraki te były jednocześnie zapleczem gospodarczym dla Niemców pracujących przy odbudowie lotniska w Moderówce.
Po napaści Niemiec na Związek Radziecki, zamieszkująca Szebnie grupa niemieckich żołnierzy udała się na front, a obóz zaczęto przygotowywać na przyjęcie radzieckich jeńców. Na planie prostokąta o szerokości 180 m i długości 550 m o powierzchni ok. 10 hektarów, postawiono baraki, w których według źródeł niemieckich mogło pomieścić się do 10 tys. osób. Teren ogrodzono też kilkumetrowymi zwojami drutu kolczastego.
Pierwszy transport z jeńcami przybył do Szebni 9 X 1941 r. i liczył ok. 2 tys. ludzi. Szacuje się, iż w grudniu tego roku w obozie było już do 6 tys. więźniów Pierwszym komendantem obozu został Adolf Schieler (lub Schuler), kolejnym zaś kapitan Lachner. Obaj mieszkali we dworze Gorayskich. W obozie panował straszny głód, jeńcy zmuszani byli do pracy przy budowie baraków, część pracowała w Rafinerii Nafty w Niegłowicach. Fatalne warunki sanitarne sprawiły, że 12 XII 1941 r. wybuchła, trwająca 3 tygodnie, epidemia tyfusu plamistego. W tym okresie umierało do 100 osób dziennie - głównie więźniów, ale chorowali też strażnicy i okoliczni mieszkańcy,między innymi córka właścicielki Helena Gorayska.
Obóz zlikwidowano prawdopodobnie 30 IX 1942 r. przenosząc więźniów do Przemyśla. Szacuje się, że zmarło w nim od 4 do 5 tys. jeńców. Około 200 osobom udało się zbiec. Pół roku później, w marcu 1943 r.,zarządzeniem Schernera, na terenie Szebni Niemcy zlokalizowali obóz pracy przymusowej. Zgromadzono w nim Żydów, Polaków, Ukraińców, Rosjan, Cyganów i Łemków.
Pełna nazwa obozu szebniańskiego brzmiała: Der SS und Polizeifuhrer In Distrikt Krakau Zwangsarbeitslager Szebnie, ponieważ podlegał on dowódcy SS i policji w dystrykcie krakowskim Julianowi Schernerowi. Nadzór nad nim miał głównie szef sztabu Schernera - SS sturmbannfuhrer Willi Haase. Haase, który w Szebniach był ok. 5 razy, zajmował się osadzaniem Żydów w obozie i ich likwidacją. Pod jego nadzorem w lesie koło Dobrucowej, we wrześniu 1943 r., rozstrzelano ok. 700 tarnowskich Żydów. Dowodził też akcją z 4 listopada tegoż roku, podczas której 2800 osób pochodzenia żydowskiego wywieziono do Oświęcimia.
Przez cały okres swego istnienia obóz miał 3 komendantów. Początkowo kierował nim lagerfuhrer Anton Pospiech, a dopiero 30 IV 1943 r. komendantem mianowany został SS unterstumfuhrer Anton Scheidt, który pełnił swe obowiązki do 15 VI 1943 r. Podobno słynął on z uczt i orgii, jakie miał kilka razy w tygodniu urządzać we dworze Gorayskich, w którym rezydował. Niekiedy przychodził pijany wraz ze swymi gośćmi w nocy do baraków kobiecych i tam urządzał pokazowe apele, a jak któraś z kobiet zbyt późno ustawiła się w szeregu, karał ją od 5 do 15 uderzeń nahajką.
Obóz pracy przymusowej w Szebniach uchodził za jeden z najlepszych obozów dla Żydów w całym GG, a warunki panujące w nim do czasu rozpoczęcia masowej likwidacji więźniów żydowskich, określano nawet jako prawie zadowalające. Obóz dzielił się na dwie części: wschodnią dla załogi niemieckiej (tzw. Wachblok) i zachodnią dla więźniów. Do każdej z nich prowadziła brama, ale używano tylko tej znajdującej się w Wachbloku, przy której wisiały 2 chorągwie: czerwona hitlerowska ze swastyką i czarna z emblematami SS. W północnej części Wachbloku postawiono 4 duże magazyny, w których zgromadzono wartościowe przedmioty zabrane Żydom w czasie likwidacji gett. Cały obóz liczył 20 baraków, Żydów zaś ulokowano w północnej jego części w 12 barakach o dł. ok. 40 m, osobno mężczyzn, osobno kobiety. Po ich wymordowaniu w XI 1943 r. baraki te zamieniono na magazyny. W obozie znajdowały się też: łaźnia, pralnia i odwszalnia, 30 - łóżkowy szpital i ambulatorium, areszt obozowy zwany bunkrem oraz kuchnie: oddzielna dla Polaków i dla Żydów. Obóz otoczony był zwojami drutu kolczastego, dookoła znajdowało się 6 wież strażniczych z reflektorami. Więźniowie mieszkali w drewnianych, nie ogrzewanych barakach bez podług i okien, spali na piętrowych pryczach pokrytych słomą, posiadali też lichą pościel w postaci dwóch, niekiedy bardzo zniszczonych pledów. Racja żywieniowa wynosiła 25 dag chleba na dobę, ¾ l czarnej kawy bez cukru na śniadanie i kolacje i tyle samo rzadkiej ziemniaczanej lub brukwiowej zupy na obiad. W okresie, gdy komendantem obozu był Kellerman, wyżywienie więźniów nieznacznie się poprawiło: do chleba dodawano czasem odrobinę margaryny lub buraczanej marmolady a do zupy trochę pęczaku a nawet podrobów końskich. Dzień w obozie rozpoczynał się pobudką o 4 i apelem o 5 rano, po którym następowało śniadanie i wymarsz kolumnami do pracy, trwającej, z jedną przerwą na obiad, 12 godzin. Więźniowie wracali do obozu na apel o godzinie 19, po którym dostawali kolację i szli na spoczynek.
W obozie funkcjonował niewielki szpital oraz ambulatorium. 30 III 1943 r. zgłosił się w Płaszowie ochotniczo do Szebni doktor Edmunt Biberstein – Opoczyński, razem z 6 innymi lekarzami (były wsród nich 4 kobiety) i 12 pielęgniarkami oraz pewną grupą fachowców.
W sierpniu, wrześniu i październiku 1943 r. zaczęto przywozić do Szebni transporty osób wysiedlonych z okolicznych gett, liczące jednorazowo nawet ponad tysiąc osób. We wrześniu, z powodu likwidacji resztek gett, z Krakowa, Bochni (akcją kierował Willi Haase), Tarnowa (akcją kierował Amon Goeth), Rzeszowa i Przemyśla, nadeszły do obozu największe transporty Żydów. Regina Weiss, która zajmowała się rejestracją przybyłych wspomina, że 26 IX 1943 r. przywieziono do Szebni ok. 700 Żydów z Tarnowa. Wszystkie osoby z tego transportu oraz komando młodych kobiet z obozu szebniańskiego, które akurat wróciło z pracy - łącznie koło 1000 osób - Niemcy wywieźli autami w kierunku Tarnowca , skąd nikt już nie powrócił. W gronie tych ludzi był mały Leoś z bratem i jeszcze jednym 12-letnim dzieckiem. 4 XI 1943 r. wysłano do Auschwitz 2800 osób, pozostawiwszy w obozie ok. 700 Żydów. Ok. 500 osób rozstrzelano w lesie w Dobrucowej GC5V61W 8 XI 1943r. około 120 osób zostało przetransportowanych do obozu w Pustkowie a kolejnych 20 do obozu w Krośnie. Więźniów rozstrzeliwano także na terenie obozu przez cały czas jego istnienia. Ciała ich grzebano w tzw. Dołach Bierowskich, GC5ZNDP ok. 0,5 km od obozu. Obóz pracy przymusowej w Szebniach zlikwidowano 2 II 1944 r., przenosząc resztkę pozostałych więźniów do obozu płaszowskiego. W rozbieraniu baraków uczestniczyło ok. 120 – 150 Żydów, sprowadzonych specjalnie w tym celu z Krosna. Jak zeznała jedna z więźniarek, dokumentacja obozu w Szebniach została spalona w czasie ewakuacji obozu w Płaszowie.
Skrytka to mały pojemnik umieszczony na współrzędnych ,mieści logbook ,weź ze sobą coś do pisania .