Część #3 - Największa katastrofa z czasów II WŚ - Wilhelm Gustloff
MS Wilhelm Gustloff to przedwojenny niemiecki statek wycieczkowy, który zasłynął jako pierwsza jednoklasowa jednostka tego typu ale też jako najtragiczniejsza katastrofa morska w historii. Jego imię pochodziło od zamordowanego w 1936r. członka NSDAP Wielhelma Gustloffa, który to szefował szwajcarskiemu oddziałowi tej partii. Na wodowanie statku w 1938r. przybył sam Adolf Hitler a matką chrzestną jednostki została wdowa po Wilhelmie - Hedwig Gustloff. W momencie wodowania był to 5. największy statek wycieczkowy Niemiec.
Podczas swojego przedwojennego okresu statek ten wykonał około 50 rejsów wielokrotnie opływając Włochy i 17-krotnie wizytując w Norwegii. Podczas jednego z rejsów uratował 19 rozbitków z angielskiego statku Pegaway za co został później odznaczony.
Po wybuchu wojny przez kilka miesięcy służył jako jednostka szpitalna transportując rannych żołnierzy. Potem przeszedł w ręce Kriegsmarine jako jednostka pomocnicza - pływające koszary i statek szkoleniowy. Gustloffa wyposażono w broń przeciwlotniczą i wyrzutnie bomb głębinowych. W 1943r. podczas alianckiego ataku na Gdańsk okręt doznał niewielkich uszkodzeń i aż do 1945r. stacjonował w pobliskiej Gdynii.
30. stycznia 1945r. Gustloff wyruszył pod eskortą torpedowca Löwe w rejs w głąb Rzeszy. Na pokładzie znajdowało się 173 członków załogi, 918 oficerów, 373 kobiety z korpusu pomocniczego Kriegsmarine (telefonistki, telegrafistki, maszynistki, kreślarki i pielęgniarki), 162 rannych żołnierzy Wehrmachtu i ponad 4400 członków różnego rodzaju służb nazistowskich uciekających przed sowietami. Dodając Niemców uciekających z Gdańska przed frontem na pokładzie znalazło się w sumie ponad 10 000 osób.
O godz. 21:16 na wysokości Ulinii, nieopodal latarni morskiej Stilo na wschód od Łeby statek trafiony został 3 torpedami przez radziecki okręt podwodny S-13 pod dowództwem Aleksandra Iwanowicza Marineski. Pierwsza z nich trafiła w dziób jednostki, druga w środek, na wysokości basenu pływackiego zabijając natychmiastowo niemal wszystkie skoszarowane tam kobiety (przeżyły zaledwie 2) a trzecia zaś w maszynownię. Na pokładzie doszło do wybuchu paniki - statek przechylił się na lewą burtę, ludzi skierowano na pokład widokowy, który osłonięty był pancernymi szybami i z którego nie było już ucieczki. Jeden z kapitanów - Harry Weller kazał zamknąć grodzie wodoszczelne odcinając części załogi drogę ratunku. Żurawie od szalup zamarzły przez co nie dało się ich z powodzeniem zwodować - część z nich spadała do wody, inne przewróciły się pod wpływem fal tworzonych przez tonący statek. Na samym pokładzie zaczęło dochodzić do bójek i strzelanin, wiadomo o osobach popełniających samobójstwa tuż przed zatonięciem jednostki. Ze względu na środek zimy absolutna większość dostających się do wody umierała w wyniku hipotermii.
W 65min. od storpedowania statek zanurzył się w wodzie. Niemieckie jednostki ratunkowe uratowały 1215 rozbitków, szacuje się, że życie straciło 9343 osoby.
Podstawowym błędem było nadanie Gustloffowi eskorty torpedowca - to pozwoliło sowietom storpedować go zgodnie z obowiązującym wówczas prawem wojennym
Część ofiar została w tajemnicy pochowana w Łebie i Ustce.
Jeden z ocalałych - pełniący wówczas służbę na statku Heinz Schön, pochodzący z Jaworu na Dolnym Śląsku, postanowił spisać historię Gustloffa. W podziękowaniu za jego zasługi po śmierci w 2013r. jego prochy zostało zatopione na wraku Gustloffa w specjalnej wykonanej z soli urnie.