Skip to content

Legendy Góry i okolic – droga umarłych -Jastrzębia Traditional Geocache

Hidden : 11/14/2021
Difficulty:
2 out of 5
Terrain:
1.5 out of 5

Size: Size:   micro (micro)

Join now to view geocache location details. It's free!

Watch

How Geocaching Works

Please note Use of geocaching.com services is subject to the terms and conditions in our disclaimer.

Geocache Description:


„Legendy Góry i okolic” to seria keszy poświęconych podaniom, opowieściom i miejscom legendarnym związanym z miejscowościami powiatu górowskiego. Do tej pory zarówno Góra jak i jej okolica pozostawała białą plamą na geokeszerskiej mapie ale okazuje się, że ma się czym pochwalić - również przed geokeszerską bracią. „Legendy” wraz z inną serią („Zapomniane Perły”), postarają się tą białą plamę wypełnić. W zebranych podaniach pochodzących z okolicznych miejscowości przeplatają się nietypowe i tragiczne życiorysy, paniczne lęki, siły tajemne, nienawiść czy wielka miłość. I nie ważne ile w danej opowieści jest z prawdy a ile z fikcji, czy to, że niektóre z nich trącają „myszką” lub trzeba je traktować z przymrużeniem oka. Istotne jest, że przetrwały w pamięci potomnych do dziś i choćby z tego względu warto je przytoczyć jako integralną cześć historii regionu. Niech przyciągają i „straszą” małych, może też pobudzą do refleksji, a starszych niech zapraszają do zapoznania się z wybranymi, zapomnianymi niejednokrotnie już miejscami. Tak więc znacie? Nie? To przeczytajcie…

Legenda dotycząca tego miejsca faktycznie istnieje ale jest na tyle infantylna, że nie będziemy się nad nią rozwodzić, a jedynie wyjaśnimy czego dotyczy. Wykorzystaliśmy tylko jej motyw. A ona sama posłużyła nam do czego innego... stała się pretekstem, swego rodzaju przyczynkiem, do rozważań tematycznych…

 

Ale najpierw krótka legenda. Otóż przed laty mieszkańcy wsi Stara Góra jak i Jastrzębiej tworzyli wspólnotę chrześcijańską. Jednakże pochówków zmarłych mieszkańców z Jastrzębiej dokonywano w pobliskiej Starej Górze, a kondukty pogrzebowe przechodziły między obiema wsiami, polną (obecnie asfaltową) drogą, dokładnie tą, przy której ukryto kesza. Dlatego trakt ten nieoficjalnie zyskał nazwę „drogi umarłych”. A sama legenda miała dotyczyć omamów jakie nawiedziły młodego młynarczyka. Zaklinał się, że widział postaci konduktu pogrzebowego, który w tamtym czasie akurat nie przechodził. Takie fantasmagorie nie były niczym niezwykłym, bo jak się okazało przytrafiały się i innym mieszkańcom obu miejscowości, co wspomnianej drodze nadawało tylko tonu tajemniczości i nadzwyczajnych mocy.

 

Ale… zainspirowani tematem, zaczęliśmy poszukiwać innych „dróg zmarłych”, sięgając nawet całych wieków wstecz. Przypomnieliśmy zatem sobie drogę starożytnych Greków do Hadesu i przeprawę przez rzekę Styx. Tajemniczego Charona i „taryfę” w postaci jednego obola jaką pobierał za przeprawę. 

 

Znaleźliśmy „Aleję Zmarłych” w Teotihuacán - główną arterię miasta prowadzącą do piramidy lub Świątyni Księżyca.

 

Naszą grozę wzbudziła „Droga Umarłych”, którą budowali w latach 1949–1953 więźniowie sowieckich łagrów. Konkretnie chodziło o kaprys Stalina - Transpolarną Magistralę Kolejową. Przy jej budowie zatrudniono około 100 tysięcy więźniów, którzy musieli pracować w bardzo ciężkich warunkach wiecznej zmarzliny. Nigdy jej nie ukończono. Przerwano ją po śmierci dyktatora, kiedy gotowych było 700 z 1300 planowanych kilometrów torów kolejowych. Liczba ofiar tego bezsensownego i nierentownego przedsięwzięcia do dzisiaj nie jest znana. Więźniów, którzy zmarli podczas budowy Transpolarnej Magistrali Kolejowej, wrzucano bezpośrednio pod nasyp. O tym „projekcie śmierci” Tomasz Grzywaczewski napisał reportaż: „Życie i śmierć na Drodze Umarłych”, do którego zainteresowanych odsyłamy.

 

Swoje „drogi śmierci” mieli więźniowie łagrów i obozów koncentracyjnych. Drogi tych ostatnich, pierwotnie określane „marszami śmierci” obejmowały swoim znaczeniem wymuszane przemarsze ewakuacyjne – często w skrajnych warunkach - więźniów z jednego obozu koncentracyjnego do drugiego w czasie zbliżania się frontów alianckich, głównie Armii Czerwonej w 1944 i 1945 roku. Jeden z takich marszów śmierci odbył się na naszym terenie, czemu poświęcony jest obelisk przy ul. Głogowskiej w Górze. Umieszczona na nim tablica głosi: W hołdzie więźniom więzienia w Rawiczu, zamordowanym przez hitlerowców dnia 21 stycznia 1945 r. w czasie marszu, zwanego Marszem Śmierci, na trasie Rawicz-Góra-Głogów. Mieszkańcy Góry, 1994

 

Kolejną znaną drogą umarłych jest szlak na najwyższą górę świata, Mount Everest, choć analogiczne szlaki prowadzą na wiele podobnych szczytów. Nie ma praktycznie roku, aby w drodze na lub z Everestu, nie zginęli ludzie. Większość z nich zostawia się tam na zawsze. Co ciekawe, nikt nie zna dokładnej liczby ciał, która zalega tą górę, ani nawet dokładnej liczby ofiar, które przegrały swoją walkę z Everestem. Optymistyczne szacunki zakładają, że w tym momencie, na najwyższej górze świata leży nieco ponad 200 zwłok, choć większość badaczy utrzymuje, że liczba zmarłych dobija trzystu! Niektóre zwłoki, np. posiadacz „Zielonych Butów”, traktowane są przez wspinaczy, jako swoiste „drogowskazy” dla kolejnych śmiałków.

 

Takich dróg umarłych znaczonych ofiarami lub z ofiarami związanych znajdziemy z pewnością więcej. Jak wspomnieliśmy na początku, nasza legenda stała się przyczynkiem do tematycznego drążenia. I choć to nie obowiązek, prosimy w logach do tego kesza abyście się podzielili własnymi informacjami z podobnego zakresu tematycznego. Poza naszą wdzięcznością, najciekawsze (oryginalne i niestereotypowe) będziemy umieszczać dalej w tekście – systematycznie go rozbudowując. A kesza wszystkim ofiarom tego typu dróg w hołdzie poświęcamy.

Zapraszamy.

 

Źródło:

Zdj. Pinterest

Additional Hints (Decrypt)

Avfxb

Decryption Key

A|B|C|D|E|F|G|H|I|J|K|L|M
-------------------------
N|O|P|Q|R|S|T|U|V|W|X|Y|Z

(letter above equals below, and vice versa)