Tutaj znajdziesz pozostałe części serii:
Rozwiązanie wystarczy wyznaczyć z dokładnością do 5 metrów - jeśli zmieścisz się w tym błędzie, checker poda Ci dokładne współrzędne!
Wypiłem z CJem dwa piwka, w telegraficznym skrócie opowiedziałem mu o moich perypetiach, on - o czym wiedziałem - stwierdził, że nie może mi pomóc, dał mi instrukcję obsługi tutejszego wehikułu multiwersalnego (w Polsce nie ma takich rzeczy. Szukajcie w Rosji...) i rozeszliśmy się w swoje strony.
Instrukcja była napisana slangiem z West Coast, co sprawiło mi początkowo niejakie kłopoty z jej odczytaniem. Ale w polu wyboru wpisałem: Ziemia, Europa, Polska, Warszawa, Bielany, rok 2017, październik, ...godzina... która była wtedy godzina?
I uświadomiłem wtedy coś, co czym wiedziałem podświadomie już w Krainie Żołnierzyków.
Jestem zgubiony.
Każda decyzja, każdy ruch inny niż oczekiwany, każdy krok i każdy oddech - przy każdej takiej okazji tworzy się odrębny wszechświat. Drobne, niemożliwe do zarejestrowania zmiany generują następne - i tak z jednego wyjściowego wszechświata poprzez reakcję łańcuchową tworzy się nieskończony szereg nowych wszechświatów.
I tylko w jednym z nich brakuje mnie. No, może nie tylko w jednym - ale tego jednego, prawdziwego mnie - tylko w jednym.
Groza tej myśli zatrzymała mnie w miejscu na jakieś dziesięć sekund. Potem wpisałem na ekran wehikułu - godzina piąta czterdzieści i siedemnaście sekund - tę ostatnią liczbę strzeliłem. Miałem jakieś półtora procenta szans, że trafiłem. Uruchomiłem wehikuł.
Z początku zapanowała ciemność, potem zobaczyłem znany mi dobrze skwerek przy stacji metra Słodowiec, a potem... znów ciemność. Poczułem, że ktoś założył mi na głowę worek jutowy, a ktoś inny związał ręce z tyłu. Normalnie zacząłbym się rzucać i krzyczeć, ale teraz byłem już jakby przyzwyczajony do tego.
- Tylko spokojnie - powiedział rzeczywiście spokojnym głosem mężczyzna, raczej starszy. - Tutaj, do kanciapy.
W kanciapie uderzył mnie silny zapach detergentów. Odgłos zamykanych drzwi, potem światło - było to rzeczywiście pomieszczenie gospodarcze na stacji metra. Zobaczyłem trzech mężczyzn, reprezentujących trzy pokolenia: najmłodszy, wyglądający jeszcze na nastolatka, starszy, w średnim wieku, i ten spokojny, mocno po sześćdziesiątce.
- Przepraszamy za tę całą szopkę. Nie wiemy, co przeżyłeś w poprzednich przejściach, a mogło to być na tyle traumatyczne, że nie mogliśmy być w stu procentach pewni twojego zachowania - powiedział średni. - A teraz pokrótce, bo myślę, że chcesz już wrócić do domu, tak jak my chcielibyśmy już mieć to za sobą. Ja nazywam się Omnia, to mój syn, Revelat, oraz ojciec, Tempus. Jesteśmy członkami Zakonu Czasu, naszym zadaniem jest pilnowanie porządku w Multiwersum. Zgodnie ze standardową procedurą zamknęliśmy ci portal powrotny, gdy byłeś we wszechświecie SEMJ282DX, znanym jako Wszechświat Trawiasty...
- Jak to standardową procedurą? Uwięzienie bogu ducha winnego obywatela w zupełnie obcym mu wszechświecie ma być niby standardowe? - Wszystko to, o czym mówił średni, było mi początkowo obce, ale teraz już rozumiałem wystarczająco wiele, by móc czuć gniew.
- Nie byłbym taki pewien co do tego bogu ducha winnego - odpowiedział Omnia. - Mamy wszelkie dowody, by stwierdzić, że zastrzeliłeś Armandosa, mafiosa z Probabilandii.
- Tak, zrobiłem to, ale on groził mi i dziesiątce pozostałych...
- Wiemy o wszystkim. Doszliśmy do tego metodą propagacji wstecznej - powiedział Revelat. Czymkolwiek ta propagacja by nie była, dalej byłem wzburzony.
- No to dlaczego...
- Ale wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy. Nie gorączkuj się, mogliśmy popełnić o wiele poważniejsze błędy. Zapomnijmy o wszystkim, ty pomożesz nam w rozwiązaniu jednego problemu, a my umieścimy cię we właściwym wszechświecie i wszystko wróci do normy. Zgoda? - wyciągnął do mnie rękę Omnia.
- Czyli to nie jest jeszcze...
- To jeden ze wszechświatów bliźniaczych. Wyizolował się z twojego jakieś jedenaście minut temu. To jak, pomożesz nam?
- A właściwie, to nie jest pytanie - nie możemy pozwolić ci istnieć w bliźniaczym wszechświecie, bo jest szansa, że napotkasz siebie z tego wszechświata, a to może być groźne - wtrącił się Tempus.
- No tak, prawda. Zatem nie masz innego wyboru - musisz nam pomóc.
- To jaki jest ten problem? - zapytałem, bo wyraźnie czułem, że czekają na moją zgodę.
- Mamy tu na Bielanach epidemię Skórkowańców - zaczął wyjaśniać Omnia. - Najbliższym ich odpowiednikiem z literatury byłoby zombie. Fakt faktem, w atmosferze ziemskiej rozpadają się w pył po kilku minutach, ale mimo wszystko nie chcemy, by ktokolwiek ich zobaczył. Skórkowańcy muszą się tu dostawać z któregoś wszechświata spośród tych, w których żyją, ale nie udało nam się ustalić, z którego, i to jest zadanie wyjątkowo trudne - nasze komputery wyliczałyby to latami. Prościej będzie wyznaczyć miejsce na Ziemi, w którym powstał portal, z którego się tu przedostają. Myślę, że możemy to zrobić na podstawie miejsc, w których się rozpadli - znamy te miejsca, zostały tam kupki pyłu - ale nikt z nas nie wymyślił efektywnego sposobu, jak można to zrobić. Oto lista współrzędnych, w których znaleziono pył.
-
52.27946, 20.95237
-
52.2796, 20.95439
-
52.27993, 20.95399
-
52.27932, 20.95432
-
52.28024, 20.95545
-
52.27946, 20.95393
-
52.27965, 20.95491
-
52.27955, 20.95396
-
52.27892, 20.9558
-
52.27901, 20.95425
-
52.27993, 20.9544
-
52.27975, 20.95352
-
52.27937, 20.95442
-
52.27985, 20.95592
-
52.27935, 20.95403
-
52.27964, 20.95426
-
52.27857, 20.95528
-
52.27946, 20.95496
-
52.27932, 20.95418
-
52.28062, 20.9538
-
52.27946, 20.95339
-
52.2792, 20.95492
-
52.27865, 20.95301
-
52.27945, 20.95446
-
52.28054, 20.9547
-
52.27953, 20.95444
-
52.27839, 20.9544
-
52.2791, 20.95373
-
52.27981, 20.95472
-
52.28009, 20.95277
-
52.27962, 20.9541
-
52.27907, 20.95463
-
52.27945, 20.95598
- To jak, mówi ci to coś? - ze zniecierpliwieniem spytał Revelat.
- Chyba tak... - Współrzędne nie były w postaci, do której byłem przyzwyczajony, ale nie stanowiło to kłopotu.